Jedna z kawiarni w australijskim mieście Gerroa nie tylko oferuje klientom dobrą kawę, ale również uczy grzeczności. Chcąc podkreślić, jak ważna jest uprzejmość, właściciele Kev Chilver i jego żona Kylie Pickett pobierają za napój różne ceny w zależności od tego, jak grzecznie (czy niegrzecznie) klient ją zamówi. Jeśli ktoś burknie: „Kawa”, zapłaci pięć dolarów australijskich (15 złotych). Zamówienie trochę uprzejmiejsze, „Proszę jedną kawę”, zaowocuje półdolarową zniżką.
21.11.2014
Numer 24/ 2014