Dwudniowy festiwal przyciągnął setki fanów z Japonii, Tajlandii i Malezji. – Nie jesteśmy nazistami. Nie domagamy się Malezji dla Malajów. Gramy, żeby się sprzeciwić rasizmowi, promujemy ducha braterstwa i mamy w szeregach Hindusów oraz Chińczyków – mówią organizatorzy. Malezyjscy przywódcy duchowi i tak skrytykowali imprezę za to, że muzycy noszą obcisłe, podarte dżinsy i skórzane kurtki. Ruch antyrasistowskich skinheadów jest coraz popularniejszy, ale o wielkim młodzieńczym buncie trudno na razie mówić.
22.01.2015
Numer 02.2015