Artykuły

Pieścił moje nagie ciało

Skandale na dworze

Numer 02.2015
Andrzej, książę Yorku, ma talent do wpadania w złe towarzystwo. Andrzej, książę Yorku, ma talent do wpadania w złe towarzystwo. Getty Images
Niestosowne znajomości prześladują po latach drugiego syna brytyjskiej królowej, księcia Andrzeja.
Jeff Epstein był już na liście przestępców seksualnych, gdy spotkał się z nim książę.Splash/EAST NEWS Jeff Epstein był już na liście przestępców seksualnych, gdy spotkał się z nim książę.
Little Saint James, jedna z wysp - nomen omen - dziewiczych, należy do Epsteina.Splash/EAST NEWS Little Saint James, jedna z wysp - nomen omen - dziewiczych, należy do Epsteina.

Brukowce z lubością przytaczają ujawnione właśnie obszerne fragmenty rzekomego pamiętnika nastolatki, która miała być stręczona księciu Yorku przez skompromitowanego amerykańskiego milionera. 30-letnia dziś Virginia Roberts, matka trojga dzieci, już wcześniej, w dokumentach sądowych złożonych na Florydzie, twierdziła, że w latach 1999–2002, jeszcze jako nieletnia, została trzykrotnie nakłoniona do seksu z księciem Andrzejem – w Londynie, w Nowym Jorku i na prywatnej wyspie na Karaibach, gdzie miało dojść do orgii. Sensacjom tym z całą stanowczością zaprzecza pałac Buckingham, uznając je za fałszywe i pozbawione jakichkolwiek podstaw. Księcia publicznie broniła też w telewizji była żona Sarah Ferguson, mówiąc, że to dobry człowiek i cudowny ojciec, którego dotknęły „sprośne kłamstwa”.

Narastająca medialna burza wokół księcia, piątego w kolejce do tronu, to tylko smakowity odprysk trwającej już kilka lat sądowej batalii w Stanach Zjednoczonych. Zaczęło się od anonimowego zgłoszenia na policję na Florydzie. Pewna kobieta zadzwoniła w marcu 2005 r. na posterunek w Palm Beach z informacją, że jej 14-letnia pasierbica uprawiała seks z mężczyzną w średnim wieku, który dał za to pieniądze. Człowiek, który wykorzystał 14-latkę, miał pociągłą twarz i krzaczaste brwi, mieszkał w wielkim domu na końcu ślepej uliczki i nazywał się Jeff.

Wolność za układ

Sygnał ten doprowadził detektywów do rezydencji Jeffreya Epsteina, potentata funduszy hedgingowych. W śledztwie policja zidentyfikowała około 40 dziewcząt, które albo tylko rozbierały się przed milionerem i robiły mu masaż, albo odbywały z nim stosunek. Niektóre odwiedziły go raz, ale były i takie, które uczestniczyły w stu i więcej sesjach. Jedna zeznała, że została zwerbowana, gdy asystentka Epsteina usłyszała ją w sklepie, jak skarży się koleżance, że nie ma za co pojechać na wakacje.

Mimo pokrywających się zeznań dziesiątek molestowanych nastolatek z Florydy Epstein – dzięki wsparciu najlepszych adwokatów – zawarł z sądem układ, w ramach którego przyznał się do zaledwie jednego przypadku nakłaniania nieletniej do prostytucji. Spędził w więzieniu 13 miesięcy z półtorarocznego wyroku. Jednocześnie zgodził się nie podważać cywilnych pozwów o odszkodowanie, wnoszonych przez młode ofiary zidentyfikowane przez FBI. W zamian prokurator nie oskarżył czterech osób z jego otoczenia, zamieszanych w proceder.

Prawnicy części ofiar do dziś podważają ten układ, twierdząc, że zawarto go bez ich zgody. Epsteinowi zarzucano, że zapewnił sobie łagodne traktowanie dzięki koneksjom. Nie ma na to dowodów, choć przejęty przez policję notes z kontaktami finansisty potwierdza jego niezwykłe powiązania z elitą – nie tylko amerykańską, ale i światową. Pod literą B są na przykład Tony Blair, Michael Bloomberg i Richard Branson. Epstein miał numery telefonów służbowych i domowych VIP-ów tej rangi, co Bill Clinton, Rupert Murdoch, Donald Trump, Dustin Hoffman czy Naomi Campbell.

Na stronie 31, w sąsiedztwie namiarów na władcę Formuły 1 Bernie’ego Ecclestone’a, Epstein miał zanotowane 16 różnych numerów umożliwiających kontakt z księciem Andrzejem. Spośród wszystkich sławnych i wpływowych przyjaciół bankiera, to właśnie drugi syn Elżbiety II najbardziej ucierpiał na tej znajomości. Komitywę ze słynącym z hedonistycznego stylu życia Amerykaninem od dawna uważano za dowód nieumiejętności oceny ludzi. To z jej powodu trzy lata temu Andrzej musiał zrezygnować z prestiżowej funkcji specjalnego wysłannika Wielkiej Brytanii ds. handlu i inwestycji, umożliwiającej ciągłe podróże na koszt podatnika.

Masaż dla mas

Poznali się w latach 90., gdy córka magnata medialnego Roberta Maxwella, Ghislaine Maxwell, ówczesna dziewczyna Epsteina, przedstawiła go księciu. Epstein był już wtedy znany jako filantrop i hulaka, współczesny Wielki Gatsby gromadzący na ekstrawaganckich przyjęciach gwiazdy filmu, potentatów biznesu i polityków. Jego kariera to klasyczny przykład spełnionego amerykańskiego marzenia. Urodzony na Brooklynie, pochodzący z przeciętnej rodziny Jeffrey Epstein nie skończył studiów. Był nauczycielem matematyki w prywatnej w szkole na Manhattanie, gdy w 1976 r. rodzic jednego z uczniów rekomendował go do banku inwestycyjnego Bear Stearns. Już w roku 1980 został tam partnerem, a dwa lata później założył własny fundusz inwestycyjny, specjalizujący się w obsłudze bogaczy pragnących zachować anonimowość – i odniósł sukces.

Oprócz upodobania do luksusu Epstein najwyraźniej miał też słabość do masażu z niespodzianką w wykonaniu młodych dziewcząt z klasy robotniczej – czasem nawet dwa razy dziennie. Jego prawnik Guy Fronstin tłumaczył policji w 2005 r., że zaszło straszliwe nieporozumienie. Epstein po prostu uwielbia masaż, czego dowodem może być 100 tys. dolarów, które przekazał baletowi stanu Floryda, by sfinansować zabiegi dla tancerek.

Nie chodziło tylko o seks. Udział w orgiach mógł być pretekstem do szantażu

Oprócz dziewczyn zwabionych obietnicą szybkiego zarobienia kilkuset dolarów, były i takie, którym dane było zasmakować życia u boku milionera. Jedna z nich to Virginia Roberts przysparzająca teraz takiego bólu głowy księciu. Pracowała za dziewięć dolarów na godzinę jako asystentka w przebieralni klubu Mar-A-Lago na plaży w Palm Beach, gdy Ghislaine Maxwell miała zwerbować ją jako masażystkę dla Epsteina. Był rok 1998, a Roberts miała 15 lat. Twierdzi, że masaże szybko straciły niewinny charakter, a Epstein – choć przy okazji 16 urodzin zapowiedział, że wkrótce ją wymieni na inną, bo robi się za stara – korzystał z jej seksualnych usług aż do roku 2002, kiedy to uciekła do Tajlandii.

Zawarte w pozwie o odszkodowanie sprzed sześciu lat wyznania Roberts znacząco różniły się od świadectw innych nastoletnich ofiar Epsteina. Twierdziła bowiem, że znalazła się w kręgu wtajemniczonych, którzy latali z Epsteinem jego odrzutowcem między ranczem w Nowym Meksyku, prywatną karaibską wyspą a nowojorską rezydencją o powierzchni prawie pięciu tysięcy metrów kwadratowych, podobno największą na Manhattanie.

Z pamiętnika Virginii

Przez te cztery lata Roberts widziała, jak wykorzystywał inne młode kobiety i dziewczynki, takie jak trzy francuskie 12-latki, przysłane mu podobno jako urodzinowy prezent. W pozwie wspomniano, że Epstein wymagał od Virginii seksualnej uległości wobec „polityków, akademików, biznesmenów, w tym członka rodziny królewskiej”. Epstein zawarł z nią wówczas ugodę, płacąc – podobnie jak innym powódkom – nieujawnioną sumę.

30 grudnia ub.r. Roberts przyłączyła się jednak do innego pozwu, złożonego przeciw kontrowersyjnemu układowi Epsteina z wymiarem sprawiedliwości. W sądzie na Florydzie przedstawiła 13-stronicowe oświadczenie, w którym wprost pisze, że milioner trzykrotnie zmusił ją do kontaktów seksualnych „z członkiem brytyjskiej rodziny królewskiej, księciem Andrzejem vel księciem Yorku”. Twierdzi, że Epstein wypożyczał ją wpływowym osobistościom, by „wkupić się w ich łaski w celu osiągnięcia biznesowych, osobistych, politycznych i finansowych korzyści, a także by zdobyć informacje mogące służyć do szantażu”.

Brytyjskie media przypomniały wywiady z Roberts z 2011 r., w których mówiła o spotkaniach z księciem, choć nie wspominała o seksie. Opublikowano zdjęcie z marca 2001 r. (podobno z londyńskiego domu Ghislaine Maxwell, gdzie miało dojść do schadzki), na którym książę szczerzy się w uśmiechu, obejmując w talii 17-latkę. Prawdziwa bomba wybuchła jednak, gdy 13 stycznia amerykański serwis plotkarski Radar Online ogłosił, że dysponuje ręcznie spisanym 24-stronicowym „pamiętnikiem” młodej Roberts, pełnym pikantnych szczegółów.

W 2001 r. Epstein wziął dziewczynę na jej pierwszą w życiu, sześciotygodniową podróż po Europie – przez Paryż, Hiszpanię i Tanger do Londynu. W Londynie Ghislaine Maxwell zabrała ją na zakupy w butikach, a potem – już z Andrzejem – na kolację i do ekskluzywnego klubu nocnego Tramp w centrum miasta. Książę miał się okazać fatalnym tancerzem, a jego pieszczoty na parkiecie wyraźnie wskazywały, na co się zanosi. Po godzinie wrócili do domu Ghislaine i tam, według ujawnionego pamiętnika, akcja przeniosła się do łazienki i wanny wypełnionej gorącą wodą.

„Starałam się jak mogłam, żeby miał dobre widowisko. Powoli zdejmowałam ubranie i odkręciłam wodę w wannie. Pomieszczenie wypełniła para, a ja zaczęłam całować go po szyi i rozbierać. Pieścił moje nagie ciało i zasypywał komplementami na temat rozkwitającej figury”. Szczególną uwagę miał poświęcić jej palcom u nóg, podczas gdy ona miała poddawać się wszystkiemu ze strachu, że zawiedzie oczekiwania księcia, a tym samym i swoich opiekunów. Sam stosunek miał być krótki, po czym „szybko się ubrał, pożegnał i wymknął do samochodu, w którym czekał na niego kierowca”.

Jeszcze przed publikacją tych wyznań książę znalazł się pod rosnącą presją, by dokładniej wyjaśnił zakres i charakter swojej znajomości z Epsteinem. Jego wieloletnie kontakty ze skompromitowanym Amerykaninem potwierdzają zapisy z książek pokładowych prywatnych samolotów milionera. Wiemy więc, że byli razem na przyjęciach na zamku w Windsorze i w królewskiej wiejskiej rezydencji w Sandringham w hrabstwie Norfolk, na wytwornej kolacji w Saint-Tropez oraz na wakacjach w Tajlandii, gdzie książę dał się sfotografować na jachcie w otoczeniu kobiet topless.

Pałac Buckingham nigdy się nie ustosunkował do najbardziej kontrowersyjnego spotkania, w 2011 r. w Nowym Jorku. Było to dwa lata po zwolnieniu Epsteina z więzienia, gdy figurował już na oficjalnej liście przestępców seksualnych, a wielu dawnych wpływowych przyjaciół zerwało z nim znajomość. Spotkanie zapewne pozostałoby tajemnicą, gdyby książę Andrzej i Jeffrey Epstein nie postanowili się przejść po Central Parku, gdzie sfotografował ich paparazzi.

Francuski łącznik

Afera ma jeszcze jednego bohatera, który dotychczas uniknął szerszego publicznego zainteresowania. To ponad 60-letni dziś Francuz Jean-Luc Brunel, współzałożyciel agencji modelek MC2 Model Management, z biurami w Miami, Nowym Jorku i Tel Awiwie, która wypromowała takie sławy jak Milla Jovovich, Christy Turlington czy Sharon Stone. Swego czasu media podejrzewały go o seksualne wykorzystywanie młodych kobiet. Brunel był i jest wiernym przyjacielem Epsteina – podczas 13-miesięcznej odsiadki odwiedził go w więzieniu 67 razy.

We wniosku złożonym w sądzie 30 grudnia Roberts oskarża Epsteina, że korzystał z usług Brunela, który „sprowadzał młode dziewczęta (nawet 12-latki) do Stanów Zjednoczonych w celach seksualnych i oddawał swoim przyjaciołom, szczególnie Epsteinowi. Wiele dziewcząt pochodziło z biednych krajów lub ze zubożałych środowisk, a Brunel wabił je obietnicą dobrego zarobku”. Roberts twierdzi, że nie tylko sama została zmuszona do seksu z Francuzem, ale musiała obserwować jego akty seksualne z dziesiątkami nieletnich.

Wszystkie te rewelacje coraz trudniej będzie przemilczać, nawet jeśli uznać zniżanie się do szczegółowych tłumaczeń za niegodne członka rodziny królewskiej. Tym bardziej że inna osoba publiczna, którą Roberts również oskarżyła o seks z nieletnimi, postanowiła stanąć do walki. Hawardzki prawnik Alan Dershowitz, znany m.in. jako jeden z obrońców OJ Simpsona, nie tylko zdecydowanie wszystkiemu zaprzeczył, ale też zgodził się na wywiady z dziennikarzami, zapowiedział procesy o zniesławienie w brytyjskich i amerykańskich sądach oraz złożył pisemne oświadczenie o swojej niewinności. Prawnicy Virginii Roberts wydają się niezrażeni i odpowiedzieli Dershowitzowi kontrpozwem. Zapowiada się więc pasjonujący proces, w którym była nastoletnia masażystka i książę Andrzej mogą zostać powołani, by zeznawać pod przysięgą.

na podst. The Guardian

22.01.2015 Numer 02.2015
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną