Kitzbühel w Austrii to najniebezpieczniejsza trasa zjazdowa świata. Organizatorzy Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim postanowili jeszcze bardziej zwiększyć stopień trudności. Cel jest prosty: im więcej makabry, tym więcej widzów i reklam.
Stephan Eberharter, dziś 45-letni, ma kanciastą twarz i niedźwiedzie bary, ale gdy opowiada o swoich zjazdach podczas zawodów w austriackim Kitzbühel, pocą mu się ręce. Nawet teraz, po latach. – Kiedy po raz pierwszy się zapoznawałem z tą trasą, pomyślałem: „Przecież stąd się nie da zjechać na nartach”. Aż włosy na głowie stanęły mi dęba! – mówi. Przeszło dziesięć lat temu był jednym z najlepszych narciarzy na świecie, w 2002 r.
06.02.2015
Numer 03.2015