Dziki Zachód wciąż istnieje. W Izraelu, gdzie uzbrojeni po zęby pasterze strzegą stad przed zwierzętami i ludźmi.
Słychać go zawsze z daleka. Nie trzeba nawet podnosić głowy znad topornego stolika zbitego z desek, aby się zorientować, że to Zechiel wpadł posilić się przed drogą. Charakterystyczny tupot ciężkich butów i brzęk ostróg to jego znaki rozpoznawcze. Nosi je z taką naturalnością i swobodą, jakby ich nigdy nie zdejmował, nawet kładąc się do łóżka. O piątej rano ostra bryza omiata wzgórza Golan. Choć poranny chłód zmusza mężczyzn do zapięcia kurtek i mocnego nasunięcia kapeluszy na głowy, to z radością smakują tę wyjątkową chwilę w ciągu dnia, gdy powietrze jest jeszcze rześkie, a gorąca kawa stawia na nogi.
06.02.2015
Numer 03.2015