Albo już usunęłyśmy ciążę, albo zrobimy to wkrótce. Lepiej umrzeć niż urodzić potomstwo terrorystów – mówią kobiety napotkane na terenach między Dohu-kiem, Zacho i ogromnymi obozami dla uchodźców w irackim Kurdysta-nie. Wśród nich jest 25-letnia Hana Ali Hadżi z miasteczka Al-Kodżo, uwię-ziona przez dżihadystów w sierpniu ub.r. Udało jej się uciec z ich obozu pod koniec grudnia. – Lekarze z Dohuku powiedzieli, że jestem w ciąży od ponad trzech miesięcy. Nie zastanawiałam się ani przez chwilę i przerwałam ciążę natychmiast. Mężczyzna, który najczęściej mnie gwałcił, miał na imię Aleksander. Był z pochodzenia Kazachem i chrześcijaninem, który przeszedł na islam i przyjął imię Abdullah. Nie bił nas, jak zazwyczaj robią to Irakijczycy. Powtarzał wciąż, że chce mieć ze mną sy-na, aby wychować nowe pokolenie wojowników świętej wojny. Takich jak on jest wśród islamistów wielu.
Jej słowa potwierdza wiele zgwałconych dziewczyn, którym udało się uciec: islamscy wojownicy chcą stworzyć coś w rodzaju nowej „rasy wybrańców” dżihadu, wykorzystu-jąc jazydzkie niewolnice. – Miałam szczęście i nie zaszłam w ciążę, ale gdyby tak się stało, bez wahania podcięłabym sobie żyły. Tak zrobiło wiele dziewcząt niemo-gących znieść piekła, przez które musiały codziennie przechodzić – opowiada 18-letnia Fakira Badal Halaf, gwałcona od sierpnia aż do swej brawurowej ucieczki pod koniec paź-dziernika.
Niewolnice kalifatu
Doskonale zapamiętała mężczyznę, z którym sypiała najczęściej. – Jego wojenny pseudonim to Arkan albo Abu Sarhan, ma 35 lat, jest sunnitą z Mosulu. Mówił, że jeśli będę dla niego miła, to nie przekaże mnie innym, mimo że taka zasada panuje w ich społeczności. Kiedy miałam miesiączkę, przestawał mnie gwałcić, a nawet zawiózł mnie do swojego domu i przedstawił żonie. Na mój widok dostała furii. Nawrzeszczała na niego, a mnie nazwała prostytutką. Ale kiedy jej wyjaśniłam, że zostałam uprowa-dzona siłą, zostałyśmy przyjaciółkami. Zabroniła Arkanowi mnie dotykać, pożyczyła mi nawet swój telefon komórkowy. Zadzwoniłam do narzeczonego do Dohuku i potajemnie zorganizowaliśmy ucieczkę. Teraz on mówi, że ożeni się ze mną, chociaż nie jestem już dziewicą.
Stosunkowo szczęśliwy los, jaki spotkał Fakirę, jest wyjątkiem wśród tragedii, które przeżywają tysiące Jazydek. – Te, które stały się seksualnymi niewolni-cami Państwa Islamskiego, są w większości bardzo młode, często mają nawet po 12–13 lat – mówi Marzio Babille, przedstawiciel UNICEF w Iraku. Ile ich jest? – Dokładnie nie wiemy, mamy dokumentację dotyczącą 1582 upro-wadzonych, ale może ich być wielokrotnie więcej. Oceniamy, że przynajmniej 90 procent zgwałcono, a wiele – zwłaszcza starszych – zaszło w ciążę.
– Było nas siedem, więziła nas banda Czeczenów – rozpoczyna swą opowieść 27-letnia Wada Ismahil z miasteczka Al-Dżazira. – Zorganizowałyśmy we dwie ucieczkę w czasie amerykańskiego bom-bardowania. Te naloty są jak manna z nieba. Za każdym razem terroryści wpadają w panikę, uciekają gdzie się da i zapominają o nas. Ale nasze współtowarzyszki nie uciekły. Tłumaczyły, że nie mają po co wracać do domu. Zostałyby odrzucone przez rodziny, mężów czy narzeczonych. Jedna bała się na-wet, że ojciec ją zabije, bo straciła dziewictwo – mówi Wada.
UNICEF ocenia, że od sierpnia do końca roku z obozów islamistów uciekło albo zostało wykupionych (koszt rzędu 200–2000 dolarów) prawie 600 kobiet i dzieci. Dla wielu dziewczyn nie oznacza to końca cierpień. – Niektóre po powrocie do domu popełniły samobójstwo. Tylko w samym Dohuku jest co najmniej 20 kobiet, które zaszły w ciążę po zgwałceniu przez terrorystów. Prawo irakijskie zabrania aborcji nawet w przypadku gwałtu, więc chcieliby-śmy utworzyć medyczne centrum pomocy dla tych kobiet – mówi Szeman Ra-szid, dyrektorka Wadi, organizacji pozarządowej finansowanej przez zachodnie rzą-dy.
Raził sutki prądem
Dużo jest tych przypadków. Na przykład Huda, 12-letnia dziewczynka sprzedana do Mosulu, potem ponownie odsprzedana do Rakki. Udało jej się uciec do Turcji wraz z innymi dziewczętami i kobietami. Wskutek traumy przestała mó-wić i trzęsie się jak osika, kiedy ktoś mówi po arabsku albo na widok mężczy-zny z długą brodą. Kobiety z obozu dla uchodźców w Bersew, niedaleko Zachu, przekazują sobie numer telefonu amerykańskiego lekarza, który niedawno przyjechał do miasteczka i dokonuje rekonstrukcji błony dziewiczej. Organizacje jazydzkie nie mają odpowiedniego wyposażenia ani środków, aby po-móc pokrzywdzonym.
Nocne koszmary, bezsenność, samotność, fobie – to codzienność uwolnionych dziewczyn. Hana, która właśnie usunęła ciążę, szlocha głośno na sa-mo wspomnienie o horrorze, który przeżyła. Jest z nią jej 21-letnia sio-stra, też wielokrotnie zgwałcona. Ich rodzice i dwaj bracia są nadal więzieni przez dżihadystów. Tak jak trzecia siostra, 18-letnia Adia, przetrzymywana przez swego gwałciciela, 45-letniego Hajdera Karima, nazywanego przez Hanę „Rosjani-nem”. – Terroryści często przekazują sobie nawzajem najładniejsze z uprowadzonych dziewcząt – opowiada Hana. – Adia spodoba-ła się Karimowi, który był dowódcą grupy i dlatego zatrzymał ją dla siebie. Wymagał jednak, by okazywała zadowolenie, kiedy z nią kopulował. Zamiast tego Adia mu ubliżała. Wtedy ją torturował. Widziałam, jak raził prądem jej sutki... W tym momencie Hana urywa, jej ciałem wstrząsa szloch. Więcej już nic nie powie.
na podst. Corriere Della Sera