Artykuły

Porno jak u Mamy

Sekskamera w każdym domu

Numer 04.2015
Prawdziwi fachowcy sprzedają w ten sposób nie tylko swoje ciało, ale i swoją bieliznę. Prawdziwi fachowcy sprzedają w ten sposób nie tylko swoje ciało, ale i swoją bieliznę. Haxppp / Forum
Dla pieniędzy – i dla przyjemności. Przed internetowymi kamerkami rozbierają się tysiące ludzi z całego świata, a miliony chcą ich oglądać.
Znak czasu: wirtualny seks bije rekordy popularności, a tradycyjna pornografia upada.Corbis Znak czasu: wirtualny seks bije rekordy popularności, a tradycyjna pornografia upada.

U góry ekranu widać twarz uciętą od połowy, poniżej obnażony tors, a na samym dole krzepką męską dłoń ściskającą penisa. Rorotype ma 24 lata, mieszka w Belgii, a jego życiową pasją są występy przed kamerką internetową. „My po prostu lubimy robić sobie dobrze na oczach ludzi. Widzowie prawią nam komplementy, chwalą nasz wygląd i to nas podbudowuje. Na ogół na tym się kończy, ale czasami idziemy na całość” – wystukuje jednym palcem na klawiaturze, nie przestając się przy tym masturbować drugą ręką. Zgodził się na wywiad, ale tylko podczas pokazu. Niestety, to znacząco utrudnia sprawę. Teraz musi jednocześnie pieścić swojego penisa, zaspokajać ciekawość dziennikarza i reagować na komentarze widzów, którzy zagrzewają go do wysiłku, wychwalając imponujące przyrodzenie. Wreszcie, zmierzając już do finału, rozochocony model przestaje odpowiadać na pytania.

Ten młody Belg ukrywający się pod internetowym nickiem jest jednym z setek tysięcy miłośników pokazów erotycznych online. Wchodzą oni na takie strony, jak Cam4, Chaturbate albo LiveJasmin, bo lubią oglądać goliznę albo sami pragną pokazywać całemu światu swoje wdzięki. Stereotypowe wyobrażenia na temat użytkowników takich serwisów są dalekie od prawdy. Oprócz niewyżytych nastolatków i starych zbereźników serwisy te zwabiają też całkiem innych ludzi: aktywnych seksualnie, atrakcyjnych i pozbawionych kompleksów. Co ich tam przyciąga? Jedni chcą po prostu zabić nudę, drudzy – nasycić oczy i na szybko zaspokoić pożądanie, a jeszcze inni liczą na łatwy zarobek.

Ja wam pokażę!

Rorotype rozbiera się w internecie całkiem za darmo, by spełnić swoje ekshibicjonistyczne zachcianki, ale wielu innych traktuje to jako źródło dochodów albo okazję do podrywu. 19-letnia Ticklemetenia z Florydy okleiła sobie twarz świecącymi cekinami (tylko to ma w tej chwili na sobie) i śpiewa popularny przebój, wykorzystując iPhone’a jako mikrofon. 23-letni Johhhhn zasiadł przed kamerką ze swoim kumplem, bo mają nadzieję przygruchać jakieś laski na wieczór. Bopompier77 założył firmową koszulkę i lubieżnie dotyka się pod biurkiem. Dwie pary po trzydziestce rozsiadły się na kanapie przed kamerką, popijając drinki i wygłaszając sprośne komentarze. Będzie orgia? Na innym kanale dziewczyna uprawia seks oralny z chłopakiem, nie zwracając uwagi na pręgowanego kota łażącego po pokoju.

Zdarzają się jednak strzały kulą w płot. Na jednym z kanałów można oglądać tylko rolkę papierowych ręczników porzuconą na kanapie. Na innym widać pomalowaną na zielono ścianę i wiszący na niej kalendarz z papieżem, a w tle słychać odgłosy kłótni prowadzonej po włosku. 19hung pokazuje widzom doniczki z bazylią, a oni doradzają życzliwie mu, jak powinien je pielęgnować, i dopytują się, czy mimo wszystko nie zechciałby się rozebrać. Oto, czym jest cam sex: to taka współczesna wersja „Okna na podwórze”, tyle że dzięki wirtualnej sieci każdy internetowy podglądacz może mieć dziś tysiące sąsiadów.

Zimbafree codziennie wieczorem odwiedza swój ulubiony serwis. „Założyłem konto w 2010 r. Zaraz po otwarciu strony mam ogromne możliwości wyboru spośród wielu kobiet o różnym typie urody i w różnym wieku. To dużo prostsze i bezpieczniejsze niż wchodzenie na podejrzane strony z porno, gdzie można łatwo złapać wirusa”. 29-letni Benjamin pracował wcześniej w kilku różnych miejscach – jako barman, kelner i doradca klienta w firmie telekomunikacyjnej. Gdy przed rokiem dostał wypowiedzenie, na gwałt potrzebował gotówki. Jego głównymi atutami były miła aparycja i stary laptop. Postanowił spróbować szczęścia jako internetowy striptizer. „Nie powiem, że przyszło mi to łatwo. Nie jestem typem ekshibicjonisty. Interesuje mnie zarobek, a nie świecenie gołym tyłkiem przed całym światem”.

W ciągu jednego wieczora założył konto pro w serwisie Cam4, przesłał skan dowodu osobistego na adres operatora – i mógł już zbierać datki. Na tym polega model freemium: dostęp do pokazów jest darmowy, ale za spełnienie specjalnych próśb trzeba zapłacić. „Ściągnij koszulkę”, „zdejmij majtki”, „dotknij go”. Benjamin posłusznie wykonuje polecenia, a na jego konto wpływają wirtualne napiwki. Model może też wyznaczać własne „cele”, deklarując, że zrobi coś atrakcyjnego przed kamerką, jeśli wcześniej uzbiera odpowiednią liczbę kredytów. Widzowie robią zrzutkę, po czym Benjamin spełnia na ich oczach swoją obietnicę.

Targowisko ciał

W trakcie 39 pokazów Benjamin zarobił 760 euro, nie licząc dodatkowych prezentów (w postaci kodów, które mógł wykorzystać, robiąc zakupy w sklepach internetowych). Nie jest to jednak szczególnie imponujący wynik. – Najatrakcyjniejsi modele mogą wyciągać od kilku do kilkunastu tysięcy euro miesięcznie – twierdzi Christophe Soret z francuskiego oddziału Cam4. Każdy sam wyznacza sobie granice. Zimbafree odrzuca propozycje schadzek. „Chcę być bohaterem najgorętszych fantazji seksualnych, ale tylko i wyłącznie w wirtualu”. Na tym polega „cyberprostytucja” w jego wydaniu. On sam nazywa swoje zajęcie właśnie w ten sposób. „Tak, sprzedaję swoje ciało. Bez napiwków nie robię nic”.

Dopóki nie ma kaski, Zimbafree siedzi przed kamerką i odpisuje na wiadomości. Sam też ogląda profile widzów, żeby wyszukiwać tematy do rozmów. Wypytuje swoich wielbicieli, czym się zajmują, gdzie mieszkają i jaka jest teraz u nich pogoda. „Niestety, zawsze znajdą się tacy, którzy psują biznes. Urządzają darmowe pokazy, bo nie zależy im na pieniądzach, tylko na popisywaniu się i przyciągnięciu dużej liczby widzów, To ogromne targowisko żywych ciał: mięcha starczy dla każdego” – dodaje Zimbafree.

Ktoś taki jak my

Dziś wieczorem Estelle nie urządza pokazu. W tym tygodniu ma przymusową „przerwę techniczną”, bo dostała okresu. Ta 28-letnia libertynka, która pracuje jako modelka, traktuje występy przed kamerką w kategoriach rozrywki. Wchodzi na stronkę, gdy tylko znajdzie wolną chwilę. Cam4 był jej „miłością od pierwszego wejrzenia”. Obecnie Estelle ma już grono stałych sympatyków. Przeważnie są to mężczyźni w wieku 20–40 lat, ale jest wśród nich także kilka kobiet. Po dwóch miesiącach otrzymała przelew w wysokości 700 euro. Na swoim profilu obok kuszących zdjęć zamieściła cennik z opisem: „Najpierw chcę zobaczyć napiwki, a dopiero potem daję z siebie wszystko, by was zaspokoić”. „Pokaz prywatny: 200 tokenów” (czyli około 15 euro). „Interesują mnie też spotkania w realu: szczegóły na priva za pięć tokenów”.

Bierze od 60 do 200 euro za schadzkę, zależnie od usług, z jakich klient pragnie skorzystać. „To dla mnie tylko ekscytujący dodatek. Na co dzień wykonuję inny zawód i nie stoję pod latarnią, więc nie można tego nazwać prostytucją” – wykręca się modelka. Obecnie nie ma stałego partnera, ale nawet gdyby kiedyś znalazła sobie chłopaka, to nie zamierza zrezygnować z pokazów przed kamerką i skoków w bok. Musiałby zaakceptować jej ulubione rozrywki. Jest dość urodziwa, a za swoje dodatkowe atuty uważa bezpośredni sposób bycia, tatuaże i ufarbowane na niebiesko włosy. „Nie ma zbyt wielu takich dziewczyn, więc mam swoich wiernych amatorów”.

– To właśnie ta różnorodność decyduje o popularności serwisów z kamerkami – ocenia Olivier Le Deuff, uniwersytecki specjalista w dziedzinie informacji i marketingu. Rzeczywiście, główne strony serwisów z kamerkami przypominają okna wystawowe, gdzie można do woli przebierać w ofertach. Jednak te stronki, na których przeróżni ludzie obnażają się dosłownie i w przenośni, zaspokajają też w nowy sposób ludzką potrzebę podglądactwa. – Przypomina to efekt „Big Brothera”. Jak w soczewce widać tam pewien wycinek społeczeństwa – dodaje Le Deuff.

Zimbafree właśnie urządza pokaz. Leżąc na brzuchu, zmysłowo przeciąga się na łóżku i posyła widzom zalotne spojrzenia. Tuż przed obiektywem kamerki leży ogromne dildo. „Faceci podświadomie myślą, że to ich członek, i wyobrażają sobie, że są w tym momencie tuż obok mnie” – wyjaśnia model. Jednak sekskamerki to nie tylko erotyczne fantazje, golizna i masturbacja. To także twardy pieniądz. Serwis Cam4, będący liderem na tym rynku, przyciąga każdego dnia przed ekrany 15 mln widzów. Rynek jest już wprawdzie mocno nasycony i bardzo konkurencyjny, ale pokusa wielkich zysków wciąż przyciąga nowych graczy. – Ten sektor jest obecnie w najlepszej kondycji, a klasyczna branża porno przeżywa uwiąd – mówi Stephen des Aulnois, twórca internetowej strony Tag Parfait poświęconej pornokulturze. W jego opinii jest to wręcz „najbardziej ekscytujące zjawisko ostatnich lat”. Internet i zastosowanie kamerek zmieniły sposób, w jaki ludzie uprawiają masturbację.

– W tych serwisach można oglądać na żywo zwyczajne dziewczyny i typowych chłopaków z sąsiedztwa, dla których nie ma miejsca w filmach porno. Nawet jeżeli modelka wygląda całkiem przeciętnie, nie robi przed kamerką nie wiadomo czego i śledzi ją w tym momencie pięć tysięcy widzów, to i tak możemy sobie wyobrażać, że podglądamy naszą napaloną sąsiadkę. Widz mówi do żywej osoby: „Zrób dla mnie to i to”, a ona spełnia jego prośbę. To dużo droższe od klasycznego porno, ale oglądający ma wrażenie, że dziewczyna rozmawia z nim i spełnia jego zachcianki, bo się znają – tłumaczy des Aulnois. Zresztą modele chętnie rozszerzają ofertę. Nie poprzestają na pokazach, lecz sprzedają dodatkowe produkty i usługi, np. własną bieliznę albo kolekcje zdjęć i filmów.

Francuski socjolog Nicolas Lauriot dit Prévost zwraca uwagę na interesującą ewolucję tych serwisów. Sekskamerki były na początku niszową, amatorską ofertą rozwijającą się obok profesjonalnej produkcji porno, w której obowiązywały m.in. wyśrubowane standardy urody. – Teraz to odrębny gatunek, który zaspokaja potrzebę autentyczności, jedną z fundamentalnych wartości w naszym społeczeństwie. Widzimy to także w sferze marketingu, gdzie autentyczność jest dużo lepszym wabikiem niż seks.

Nuda bywa sexy

„Och, jakie ładne cycuszki!”. Widząc ten wpis w okienku czatu, 27-letnia Mélanie parska śmiechem i dziękuje za komplement. W tle za jej plecami widać prysznicową zasłonkę. Modelka czeka, aż uzbiera się odpowiednia liczba kredytów i będzie mogła zacząć swój show. Chodzi w tę i we w tę przed kamerą, puszcza wodę z kranu, sprawdza jej temperaturę, bawi się wibratorem. Przykłada erotyczną zabawkę do ust. Na jej konto wpadają kolejne napiwki. „Cel osiągnięty!” – pisze entuzjastycznie jeden z fanów. Rzeczywiście, w końcu udało się uzbierać wyznaczoną kwotę. Mélanie wreszcie będzie mogła wziąć ciepły prysznic, który rozgrzeje także jej wielbicieli.

Ta absolwentka akademii sztuk pięknych robi pokazy od dwóch lat. Zarejestrowała się w serwisie z kamerkami ze zwykłej ciekawości, chcąc w ten sposób „odkrywać swoją seksualność”. Spodobało jej się to na tyle, że po ukończeniu studiów zrezygnowała z poszukiwania stałej pracy. Uznała, że może zająć się tym zawodowo, łącząc przyjemne z pożytecznym. Co miesiąc zarabia na pokazach od tysiąca do dwóch tysięcy euro, „nie licząc prezentów”. Jeden z fanów jest tapicerem i wykonał dla niej meble i zasłony. Z paroma wielbicielami naprawdę się zaprzyjaźniła.

Długowłosa, lekko zaokrąglona Mélanie ma świadomość, że nie jest seksbombą, ale umie roztaczać swoje wdzięki. Nabrała pewności siebie, przekonawszy się, że zawsze komuś wpadnie w oko taka zwyczajna dziewczyna. Jej występy przed ekranem śledzi codziennie 1,5–3 tys. widzów. Przestała być wstydliwą dziewczyną „w typie tych, co to wolą seks po ciemku”. Występy wyzwoliły jej seksualność do tego stopnia, że przestała się dogadywać ze swoim chłopakiem. Jego zdaniem stała się zbyt wyuzdana. Mélanie patrzy na to inaczej: „Bardzo lubię, kiedy widzowie podsuwają mi jakieś fantazje, które mnie samej nigdy nie przyszłyby do głowy”.

Guillaume jest jednym z jej najwierniejszych fanów. Ten 30-letni kucharz, bez stałej partnerki, ale prowadzący bogate życie erotyczne, nawiązał z Mélanie trwały związek, w którym nie chodzi tylko o cyberseks. Wysyła jej drobne upominki na święta i na urodziny, a czasem potrafi przekazać 200 euro napiwku. „Spodobało mi się to jej szaleństwo: ona jest seksowna, zabawna i taka prawdziwa”.

Na tym przykładzie dobrze widać, jak za sprawą internetowych kamerek porno wkracza w obszar zarezerwowany tradycyjnie dla serwisów społecznościowych. Prawdziwi ludzie, prawdziwe przyjemności, łudzące wrażenie autentyczności, a czasem – spora dawka nudy… Na jednym z kanałów można oglądać trzydziestolatkę posługującą się nickiem Noievoi69. Tego wieczoru prasuje ubrania. Prawdę mówiąc, nie wygląda zbyt pięknie i seksownie. W kamerce nie widać nawet jej twarzy, tylko kawałek ciała i deskę do prasowania rozstawioną na tle kanapy zawalonej stertą upranych ubrań. Pracowita gospodyni nie nosi fikuśnego stroju pokojówki, tylko luźne spodnie od piżamy, pod którymi z całą pewnością ma również majtki. Po prostu prasuje ubrania – i tyle. W tym momencie śledzi ją 62 widzów.

na podst. Neon

20.02.2015 Numer 04.2015
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną