Cristina Kirchner, prezydent Argentyny, może na chwile odetchnąć. Po tajemniczej śmierci prokuratora Alberta Nismana, który twierdził, że ma na nią „haki”, jej polityczna przyszłość zawisła na włosku. Kirchner twierdzi, że prokurator dostawał fałszywe dowody od działającego na własną rękę agenta wywiadu. Sąd oddalił wniosek o wszczęcie dochodzenia, a parlament zgodził się na wniosek pani prezydent zlikwidować tajne służby i zastąpić je nową instytucją.
06.03.2015
Numer 05.2015