Nie opadł jeszcze oscarowy kurz, a wielki zwycięzca gali Alejandro González Ińárritu już kręci nowy film. I znów będzie walczyć na śmierć i życie, bo bez tego nie ma dobrego kina.
Na brzegu rzeki Bow nieopodal kanadyjskiego Calgary panuje piekielny ziąb – słupek rtęci pokazywał ostatnio 30 stopni poniżej zera. Nie są to wymarzone warunki do kręcenia filmu, ale to zupełnie nie zraża Alejandra Gonzáleza Ińárritu. Może jeszcze buzuje w nim żar oscarowej nocy, podczas której jego obraz „Birdman” otrzymał aż trzy złote statuetki (najlepszy film, reżyser i scenariusz oryginalny). Meksykański reżyser woli spoglądać w przyszłość.
06.03.2015
Numer 05.2015