Holenderka Annie Bus nie była śmiertelnie chora, ale pragnęła umrzeć. Poprosiła lekarzy o zastrzyk, który ją zabije.
Doktor Constanze de Vries siedzi w kuchni u siebie w domu, wyjmuje strzykawki. Jedną napełnia silnym środkiem znieczulającym, do drugiej odmierza truciznę. Ostrożnie pakuje strzykawki i idzie do samochodu. O drugiej po południu Annie Bus ma umrzeć. Obie kobiety omawiały to już wiele razy. Siedziały przy masywnym drewnianym stole w domku Annie. Na ścianie nad nimi wisiały zdjęcia dzieci, wyżej krucyfiks. – Jesteś pewna, że tego chcesz? – De Vries pytała o to wiele razy.
06.03.2015
Numer 05.2015