Artykuły

Zniewolona za młodu

Greckie wakacje w domu publicznym

Numer 06.2015
Zniewolona dziewczyna, zmuszana do seksu z wieloma (czasami kilkudziesięcioma) partnerami w ciągu dnia przynosi zysk rzędu 500–1000 funtów tygodniowo. Zniewolona dziewczyna, zmuszana do seksu z wieloma (czasami kilkudziesięcioma) partnerami w ciągu dnia przynosi zysk rzędu 500–1000 funtów tygodniowo. Vetta / Getty Images
Podczas wakacji w Grecji 14-letnia Megan Stephens zakochała się bez pamięci w czarującym Albańczyku. Sielanka szybko się zmieniła w koszmar nierządu.

Wsiadła do autobusu w tętniącym życiem centrum miasta na północy Anglii. Po drugiej stronie przejścia siedział mężczyzna z wąsami, w ciemnych okularach. Przez jedną koszmarną chwilę dziewczyna myślała, że go rozpoznała. Siedziałam bez ruchu jak zahipnotyzowana i przejechałam swój przystanek. Użyłam telefonu komórkowego jako lusterka, żeby się przekonać, czy to rzeczywiście on. Zaczęłam wpadać w panikę – opowiada Megan Stephens.

Mężczyzna z autobusu miał takie same rysy, jak pewien człowiek, którego znała w przeszłości. To właśnie przez to, co ją spotkało z jego strony, Megan do dziś nie zdradza swojego prawdziwego nazwiska ani adresu. Każdego dnia przeżywa męki w obawie, że ktoś ją rozpozna i jej prawdziwa tożsamość przestanie być tajemnicą. To dlatego, że 11 lat temu, gdy miała 14 lat, dostała się w szpony handlarzy żywym towarem.

Kto mnie pokocha?

Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, że na całym świecie każdego dnia 2,4 mln osób pada ofiarą handlu ludźmi, 80 procent z nich jest wykorzystywanych jako niewolnicy seksualni. Megan była jednym z nich. Zniewolona dziewczyna, zmuszana do seksu z wieloma (czasami kilkudziesięcioma) partnerami w ciągu dnia przynosi zysk rzędu 500–1000 funtów tygodniowo. Megan twierdzi, że codziennie oddawała taką sumę sutenerom. Mężczyzna z autobusu przypominał jej jednego z alfonsów. – Wystraszyłam się bardziej, niż mogłam się spodziewać. Siedziałam w autobusie pełnym ludzi w środku miasta i byłam totalnie przerażona. Dosłownie sparaliżowana. To jednak nie był on – wyznaje.

Historia Megan jest przerażająca. To opowieść o tym, jak bezbronna nastoletnia dziewczyna, spędzająca wakacje z matką w Grecji, padła ofiarą przemysłu seksualnego i przez sześć lat była prostytutką. Pracowała w burdelach, na ulicy, w obskurnych pokojach hotelowych, zanim udało jej się uciec. To potworne, jak łatwo dała się schwytać w spiralę prostytucji i jak trudno jej było się z niej wydostać. – Kradną człowiekowi jego tożsamość. Ktoś, kto nie był w takiej sytuacji, nie jest w stanie tego zrozumieć. – mówi Megan.

Umówiłyśmy się, by porozmawiać o książce „Bought & Sold” (Kupiona i sprzedana), w której z pomocą ghostwriterki spisała swoje wspomnienia. Pisarka, sympatyczna kobieta imieniem Jane, jest przez cały czas z nami, co daje Megan poczucie bezpieczeństwa. Dziewczyna twierdzi, że pisanie książki było dla niej terapią. – Kiedy zerwałam z prostytucją, nie mogłam z nikim o tym rozmawiać. Nikomu nie ufałam. Trzęsłam się za każdym razem, gdy ktoś krzyczał. Stwierdzono u mnie zespół stresu pourazowego. Psycholog, który mnie diagnozował, twierdził, że odcinam się od swojej przeszłości. Czuję się, jakby to wszystko przydarzyło się komuś innemu – wyznaje.

Nie miała łatwego dzieciństwa. Rodzice się rozwiedli, gdy miała cztery lata. Zarówno ojciec, jak i matka mieli problemy alkoholowe. W życiu dziewczynki dominował chaos przerywany kłótniami. – Nikt nie nauczył mnie wyznaczania granic, nie wpoił mi zasad ani umiejętności koniecznych w życiu – wspomina. W wieku 14 lat wyjechała z matką na wakacje do Grecji. Rozpaczliwie pragnęła, by ktoś ją pokochał.

Kiedy więc pierwszego dnia pobytu w nadmorskim miasteczku w miejscowym barze przystojny Albańczyk imieniem Jak zwrócił na nią uwagę i zaczął jej okazywać zainteresowanie, zareagowała przychylnie. Po kilku dniach się zakochała. Kilka tygodni wystarczyło, by przekonała matkę, żeby pozwoliła jej zostać i zamieszkać z nowym chłopakiem. Dlaczego jej matka się zgodziła? Megan wzrusza ramionami. – Nie czuła się wtedy najlepiej – mówi oględnie. W książce wspomina, że matka nawiązała romans z właścicielem baru. Wydawało się, że obie dostały w Grecji szansę, by zacząć wszystko od nowa. Matka zamieszkała z restauratorem, a Megan się wprowadziła do Jaka. – W Anglii zostawiłyśmy za sobą swoje dotychczasowe życie. Właściwie to nie bardzo miałyśmy do czego wracać – mówi.

Bilet w jedną stronę

Jak, brunet o ciemnych oczach, na początku był czuły i troskliwy, mimo bariery językowej, która nie pozwalała im wymienić ze sobą więcej niż kilka podstawowych słów. Jak Megan sama przyznaje, była wtedy strasznie naiwna. – Był dla mnie taki dobry. Ja mu po prostu zaufałam. Kochałam go, a on się zachowywał tak, jakby też mnie kochał. Był czarujący – wspomina.

Z upływem czasu czar się zmienił w dominację. Jak miewał gwałtowne zmiany nastroju – bez powodu. Zaczął opowiadać, że jego matka choruje na raka i że rodzina potrzebuje więcej pieniędzy na jej leczenie. Mówił Megan, że marzy o tym, by mieć z nią dzieci i mieszkać w wielkim, pięknym domu. Żeby jednak tak się stało, tłumaczył, muszą się przenieść do Aten, gdzie jego kuzyni załatwią im pracę w kawiarni. Megan się zgodziła, chociaż przeprowadzka oznaczała rozstanie z matką.

Każdego dnia ofiara handlarzy żywym towarem pada ponad dwa miliony osób

Praca w kawiarni okazała się czymś zupełnie innym. W Atenach Megan znalazła się na łasce stręczycieli i handlarzy żywym towarem. Początkowo nie bardzo zdawała sobie sprawę, co się dzieje. Dopiero gdy Jak wręczył jej kartonowe pudełko i zostawił ją przed biurowcem z poleceniem, by dostarczyła paczkę mężczyźnie na ostatnim piętrze, zaczęła podejrzewać, że coś jest nie tak. – Pamiętam, że cała się trzęsłam i potykałam, idąc po schodach. Coś mi tu nie pasowało.

Drzwi otworzył mężczyzna. Wprowadził ją do małego pomieszczenia bez okien. Było tam pojedyncze łóżko, a u jego stóp stała kamera wideo oparta na statywie. – I tak się to stało. Po prostu mnie zgwałcił. Wszystko filmował, a ja byłam jak sparaliżowana, w szoku – mówi Megan. Już po wszystkim, nad łóżkiem zarzuconym zakrwawioną pościelą, mężczyzna wręczył jej plik banknotów o wartości 50 euro. Wychodząc, zauważyła, że w pudełku, które polecono jej dostarczyć, było kilka paczek prezerwatyw. Tak wyglądał jej pierwszy raz. A co ta Megan, która siedzi w tej chwili przede mną, powiedziałaby, gdyby to było możliwe, przerażonej nastolatce, jaką kiedyś była? – Nie wiem... Może: „Uciekaj, idiotko”? Wciąż mam o to do siebie pretensje. Walczę z tym. Czuję ogromną złość na samą siebie.

Wówczas jednak nie uciekła. Zaczęła uprawiać seks z nieznajomymi za pieniądze. Miewała nawet po ośmiu klientów dziennie. Nadal była zakochana w Jaku, gotowa zrobić dla niego wszystko. Przekonywał ją, że to jedyny sposób, by mogli zarobić dość pieniędzy, aby być razem. Potrafił w jednej chwili być dla niej bardzo czuły, a w następnej publicznie ją upokorzyć. Gdy mówiła, że chce z tym skończyć, groził, że zabije jej matkę. Stopniowo traciła wiarę w siebie, aż do chwili, kiedy nie było już odwrotu. Była całkowicie zależna od Jaka i jego kumpli z półświatka: to oni zapewniali jej ubranie, jedzenie, transport.

Przez pewien czas pracowała jako prostytutka uliczna we Włoszech (– Bałam się nie tylko klientów, ale też innych kobiet. To były bardzo twarde, brutalne dziwki). Potem zmuszano ją do pracy w domach publicznych, gdzie mężczyźni płacili po 20 euro za dwie minuty. – Faceci czekali w kolejce na zewnątrz. Było 10–15 pokoi i musiałam pracować dosłownie bez przerwy. 40–50 klientów to było dla nich za mało – opowiada. Pewnej nocy uprawiała seks ze 110 mężczyznami, po czym ciężko zachorowała. Właściciel zamknął lokal wcześniej, gdy się zorientował, w jakim jest stanie. „Wtedy uważałam, że zachował się przyzwoicie – pisze Megan w książce – co tylko dowodzi, jak wypaczone było moje poczucie normalności”.

Smak krwi

W książce opowieść Megan odbiega od normalnej chronologii. Przez większość czasu nie była w stanie jasno myśleć. Chorowała, była wyczerpana i miała niedowagę. Sześciokrotnie zaraziła się kiłą i salmonellą. Za każde przewinienie spotykała ją surowa kara. Któregoś razu Jak uderzył ją pięścią w twarz, po czym złapał za usta i ciągnął po podłodze. – Takie rzeczy działy się przez cały czas. Nawet teraz, kiedy o tym mówię, czuję w ustach smak krwi – mówi Megan bez emocji.

W pewnym momencie Jak odstąpił ją innemu alfonsowi o imieniu Christoph, który woził ją wszędzie tam, gdzie spodziewał się znaleźć dla niej pracę – po hotelach, domach publicznych, prywatnych mieszkaniach. Przez cały czas stręczyciele kazali jej wysyłać pocztówki do matki (która wciąż mieszkała z właścicielem baru w Grecji); miała pisać, że pracuje w kawiarni i jest zadowolona z nowego życia w Atenach. Dziewczyna godziła się na to, bo czuła się bezradna i nie chciała narażać matki na niebezpieczeństwo. Poza tym było jej wstyd. – Handlarze żywym towarem są naprawdę bardzo sprytni. Jeśli już się w to wpadnie, nie da się tak po prostu wstać i odejść. Nie zrobiłam tego, bo mieli nade mną psychiczną władzę. To naprawdę wielka siła. Jakby odbierali człowiekowi jego tożsamość; stajesz się ich własnością, robotem, którym można sterować – opowiada.

Trudno w to uwierzyć, zwłaszcza gdy opisuje, jak pomogła w ucieczce pewnej dziewczynie z Polski. Poprosiła bogatego klienta, by zarezerwował jej bilet na samolot. Nigdy jednak nie przyszło jej do głowy, żeby zrobić to samo dla siebie. Jej poczucie własnej wartości zanikło do tego stopnia, że sama już nie wiedziała, czego chce. Wciąż była tylko nastolatką. Nie miała możliwości dorosnąć i stać się dojrzałą osobą, zdolną do podejmowania decyzji. Kilkakrotnie zatrzymywała ją policja, ale za każdym razem była zbyt wystraszona, żeby powiedzieć prawdę. Obawiała się, że policjanci mogą być w zmowie z sutenerami. Nie ufała władzom. – Popadałam w paranoję. Bałam się, że mnie zabiją – wspomina.

W końcu przeszła gwałtowne załamanie nerwowe i na trzy miesiące trafiła do szpitala. Tam, odcięta od świata, zaczęła się czuć na tyle bezpiecznie, że opowiedziała, co ją spotkało, kilku osobom z personelu. Te skontaktowały się z matką Megan, która – choć mieszkała zaledwie o kilka godzin drogi stamtąd – stwierdziła, że nie miała pojęcia o życiu, jakie prowadziła córka. Krótko potem się spotkały. Jak wyglądało to spotkanie? – Byłam jak zombi, bo wciąż brałam mnóstwo leków. Bardzo to przeżyłam. Jedyne, czego chciałam, to wyjść stamtąd i się napić. Na pewno nie chciałam o tym rozmawiać.

Megan i jej matka wróciły do Wielkiej Brytanii. Lekarz przepisał dziewczynie prozac. Przez długi czas nie radziła sobie z codziennym życiem. Bała się tłumów. Podskakiwała przy każdym głośniejszym dźwięku. Nie mogła znaleźć odpowiednich słów, by opisać, przez co przeszła. Wsparcia szukała w alkoholu. Wydawała za dużo pieniędzy i miała kilka nieudanych romansów.

– W głębi duszy wciąż się czuję jak dziecko. Mam problem z seksem. Ja właściwie nie wiem, jak to jest „kochać się”. Po prostu, w taki sposób... Mam wrażenie, że jestem jakaś dziwna, inna, nienormalna. Zdarzało się, że kiedy byłam z jakimś facetem, musiałam się upić, żeby się przed nim rozebrać i pozwolić mu robić, co zechce. Wiele wysiłku wymaga ode mnie, żeby nie się zgodzić na seks, bo myślałam, że tego chcą wszyscy mężczyźni. A tak naprawdę tego nie znoszę. Nie mogę się przekonać do seksu, jest wstrętny.

W końcu się poczuła na tyle pewna siebie, że podjęła pracę jako ekspedientka i opowiedziała swoją historię koleżance, która poleciła ją organizacji charytatywnej walczącej z handlem kobietami. Kilka dni później była już w schronisku w Londynie. – Po tym całym zamieszaniu i chaosie, do jakiego przywykłam, to było jak życie w spokojnej, porządnej rodzinie – opowiada.

Dziś powoli odbudowuje swoje życie. Ma ambitny plan, by założyć własną organizację i pomagać ofiarom handlu żywym towarem. Jest w trakcie terapii, od siedmiu miesięcy nie pije alkoholu. Ma grupę zaufanych przyjaciół, których poznała za pośrednictwem miejscowej parafii, i stara się odbudować swoje relacje z matką. Czy obwinia kogoś o to, co ją spotkało? Milczy dłuższą chwilę. – Nie chcę siedzieć tutaj i mówić: „To wina mamy”. Myślę, że rodzice mogli mnie lepiej wychować i bardziej chronić, kiedy byłam dzieckiem, ale rozumiem, dlaczego tak się nie stało.

Ostatni telefon do alfonsa

Nie wskazuje palcem tych, którzy ją wykorzystywali. Może to sprawa skomplikowanej mieszaniny miłości i strachu, jaką wzbudzali w niej mężczyźni, którzy zmuszali ją do nierządu. Krótko po powrocie do Wielkiej Brytanii zadzwoniła do swego byłego alfonsa Christopha. – Myślałam, że byłam w nim zakochana, naprawdę. Teraz wiem, że to okropne, ale wtedy byłam manipulowana.

Dopiero niedawno poczuła się wyzwolona z psychicznego więzienia. Wciąż jest jednak zdruzgotana i rozpaczliwie próbuje się odciąć od przeszłości. Nie wie jeszcze, jak żyć, nie wie nawet, kim jest, gdy nie znajduje się w stanie ciągłego przerażenia. Proszę Megan, by opisała samą siebie w trzech słowach. Przychodzi jej to z trudem. – Silna – zaczyna z wahaniem. Chwila milczenia. – Zdeterminowana. To dobre słowo? – pyta. Przytakuję głową. – I pełna nadziei – dodaje cichutko. – Taka właśnie jestem.

© Guardian News & Media

20.03.2015 Numer 06.2015
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną