Kairscy śmieciarze uchodzą za pariasów. A przecież gdyby nie ci prekursorzy recyklingu, w egipskiej stolicy nie sposób byłoby żyć.
Podobnie jak Pekin, Bombaj czy Lagos stolica Egiptu już dawno przestała być zwykłym miastem. Nawet kategorie metropolii czy aglomeracji wydają się dla niej za ciasne. Kair przypomina dziś raczej ogromne ludzkie mrowisko, którego 17 mln mieszkańców dusi się w smogu i brudzie. W godzinach szczytu upodabnia się do wrzącego wulkanu. Z centrum tego molocha, niczym z gigantycznego krateru, wylewa się gęsta lawa pojazdów spowitych szarymi kłębami toksycznego dymu.
15.05.2015
Numer 10.2015