Ktoś musiał donieść na Josepha K. Indyjski dziennikarz został niespodzianie aresztowany. Poznał świat, którego istnienia do tej pory nie przeczuwał.
Centralny zakład karny w Thane” – taki napis widnieje nad żelazną bramą więzienia w mieście, które leży około 30 km na północny zachód od centrum Bombaju. Policjant, który mnie tu eskortował, przekazuje mnie wartownikowi i każe pokwitować odbiór. Przede mną długa kolejka. Tylu ludzi codziennie wędruje do więzienia. – Pan tu nowy? – pyta dwudziestolatek przede mną. – Nie ma strachu, powiem panu, jak to działa.
12.06.2015
Numer 12.2015