Klik i niespodzianka. Zdziwiony (a może i zachwycony?) był pewien Niemiec, który chciał zamówić spersonalizowaną butelkę keczupu Heinz. Gdy zeskanował kod QR na etykiecie, jego oczom ukazał się portal z ostrym porno. Nie było to działanie złośliwego wirusa. Od czasu, gdy koncern ogłosił kampanię promocyjną, minęły dwa lata, i adres strony z informacjami dla klientów zdążył zmienić właściciela. Klient nie wyszedł z tej historii poszkodowany.
26.06.2015
Numer 13.2015