Pracowała dla niego armia złodziei i fałszerzy, a on dostarczał antyki do słynnych muzeów. W końcu Gianfranco Becchina wpadł i... wyszedł na wolność. A po wielu jego łupach ślad zaginął.
Widać było triumf na twarzach karabinierów, gdy w Termach Dioklecjana prezentowali niezwykły skarb: etruską ceramikę, kolorowe amfory z czasów helleńskich, a do tego kosztowności ze złota, marmuru i brązu. W sumie 5361 eksponatów z magazynów 75-letniego Gianfranca Becchiny, który wraz z żoną Ursulą Juratschek handluje antykami w Szwajcarii. Wartość zabezpieczonych artefaktów przekracza 50 mln euro. Od tej pary kupowali antyki kuratorzy muzeów w Paryżu i Nowym Jorku.
10.07.2015
Numer 14.2015