Grający u boku Moniki Bellucci, Christophera Waltza i Ralpha Fiennesa 47-letni Daniel Craig po raz kolejny wciela się w rolę agenta 007, który wyrusza na misję do Meksyku i Rzymu. Bondowi udaje się przeniknąć na tajne zebranie, podczas którego odkrywa istnienie złowrogiej organizacji Widmo (Spectre). To dalszy ciąg opowieści rozpoczętej w filmie „Skyfall” z 2012 r., który odniósł wielki kasowy sukces. Obraz reżyserował Sam Mendes. Najnowszy Bond na ekranach polskich kin pojawi się 6 listopada, a my przyjrzeliśmy się różnym sekretom agenta Jej Królewskiej Mości.
Czy Bond to religia?
Miliony wielbicieli ruszają do kin, gotowe na rytuał seksu, śmierci i wybawienia – pisze brytyjski bondolog Simon Winder.
Siedziałem przy biurku, pogrążony w pracy, kiedy nagle przypomniało mi się, że od kilku miesięcy nie oglądałem „Pozdrowień z Rosji”. Poderwałem się z fotela, by natychmiast naprawić ten błąd. Charakterystyczna muzyka w czołówce filmu wywabiła z zakamarków domu moich synów, którzy natychmiast do mnie dołączyli. Bond to religia. Trzeba być emerytem, żeby pamiętać świat bez filmów o agencie 007, a emerytem od wielu lat, żeby pamiętać świat bez książek o nim. Gdy na ekrany wejdzie „Spectre”, miliony ludzi na całym świecie niemal bez zastanowienia pójdą do kina, by obejrzeć kolejną sekwencję widowiskowych wybuchów, kolorowych drinków, egzotycznych pejzaży, eleganckich strojów i luksusowych aut.
Za takie nazwisko warto umrzeć. (Bond do Pana Killa)
Śmierć nadejdzie jutro (2002)
Właściwie żaden aspekt owego religijnego misterium nie zmienił się od lat 60. XX w., poza może pomijalną próbą udawania, że nieśmiertelny Bond ma uczucia, które można zranić. Tak czy inaczej system, w którym mamy do czynienia z zagrożeniem i zwycięstwem dobra, pozostaje niewzruszony i doskonale czują go miliony ludzi, bo nie liczy się pojedynczy film, ale cała seria. Albo też, jak w klasycznym religijnym paradoksie, niekończący się cykl.\
To szok. Na pewno szok. (Po porażeniu przeciwnika prądem)
Goldfinger (1964)
Co najważniejsze, ta wiara jest odporna na porażkę. Kilka filmów o Bondzie to albo w całości prawdziwe gnioty, albo przynajmniej przykłady nieudanych scen. U każdego lista takich wpadek będzie wyglądać inaczej – dla mnie to pościg łodzią w „Quantum of Solace”, sceny na platformie wiertniczej w „Diamenty są wieczne” oraz prawie wszystko, w czym brał udział Pierce Brosnan. Niemniej choć pojedynczy film może być koszmarny, popularność Bonda trwa bez względu na wszystko.
Panna Anders! Nie poznałem pani w ubraniu.
Człowiek ze złotym pistoletem (1974)
Nie ma takiej serii filmów, która choćby zbliżyła się liczbą części do historii o agencie 007. Konkurenci, tacy jak „Superman”, „Gwiezdne wojny” czy „Szklana pułapka”, nie wyszli poza kilka sequeli. Każda wytwórnia chciałaby mieć coś podobnego – premiera mniej więcej co dwa i pół roku, od 1962 r. do teraz, każdy tytuł przynosi krociowe zyski, a do tego panteon postaci, w którym co jakiś czas można wymienić każdego aktora, nawet głównego bohatera, nie tracąc z tego powodu wyznawców.
Le Chiffre torturuje Bonda, uderzając go w jądra trzepaczką do dywanów. Bond: Teraz cały świat się dowie, że umarłeś, drapiąc mnie po jajach.
Casino Royale (2006)
Tajemnicę zapewne zna ród Broccolich, a ściślej Albert R. „Cubby” Broccoli, a po jego śmierci córka, Barbara Broccoli. Ten hollywoodzki klan producentów od początku trzyma rękę na kulcie Bonda. Ma wyłączne prawo do interpretacji książek Iana Fleminga według własnego uznania. Wokół rodziny krąży wielopokoleniowa już grupa specjalistów – muzyków, kaskaderów, dostawców jachtów i inne rekwizytów, scenarzystów (najważniejszy z nich to nieżyjący już Richard Maibaum) oraz pirotechników. Wszyscy oni współpracują przy kolejnych filmach, co zapewnia im dostatnie i przyjemne życie. Ale to rodzina Broccolich podejmuje kluczowe decyzje, niczym najwyżsi kapłani kultu Bonda.
Zrobię wszystko dla kobiety z nożem.
Licencja na zabijanie (1989)
Broccoliowie decydują, które z powieści Fleminga wybrać do ekranizacji i jakie wątki pozostawić w filmie. Z ogromnym wyczuciem eliminują wszystkie mielizny, na jakie zdarzało się wpływać płodnemu pisarzowi. Wiedzą też doskonale, co kupi kinowa publiczność. Dlatego w filmie „Doktor No” (z 1962 r.) nie ma opisanej w książkowym pierwowzorze finałowej walki, w której ciężko poparzony i wyczerpany Bond mierzy się z ogromną ośmiornicą. Podobnie jest ze śmiercią Doktora No, który w powieści dusi się przygnieciony tonami suchych ptasich odchodów. Po obejrzeniu walki z ośmiornicą część publiczności wyszłaby z kina, dusząc się tak samo, jak czarny charakter.
M.: Gdzieś ty się do cholery podziewał? Bond: Świetnie się bawiłem, umierając.
Skyfall (2012)
Przez wiele lat Broccoliowie przesiewali historie Fleminga, dzieląc je na te, z których można zrobić kasowe filmy („Pozdrowienia z Rosji”), i te, które lepiej odłożyć na bok. Jak np. „Moonraker” – książka oferująca wiele atrakcji (na przykład scena, w której Bond przywiązany jest do policjantki), ale kończąca się jakimś nonsensem o nazistach z bronią atomową w South Downs. Powieść trzymano na półce, dopóki nie zostały zekranizowane pozostałe książki – i nawet wtedy do adaptacji trafiło jedynie nazwisko złoczyńcy.
Oto, co robię dla Anglii. (Rozpinając sukienkę Helgi)
Żyje się tylko dwa razy (1967)
Oczywiście nie ma Bonda bez seksu, a seria o agencie 007 to jedno z najbardziej seksistowskich przedsięwzięć w dziejach kina. Popatrzmy nie tylko na relacje Bonda z kobietami, ale choćby na stosunek liczby zabijanych mężczyzn do zabijanych kobiet. Na każdą dziewczynę pokrytą złotą farbą, zjedzoną przez ryby czy utopioną przypada nieskończona liczba ochroniarzy czy innych pomocników. Ale seksizm to tylko jeden z problemów – obok cynizmu, przemocy, chciwości i fetyszyzmu. Niesamowity początek filmu „Goldfinger” zawsze uderzał mnie jako jeden z najbardziej niepokojących obrazów o treści erotycznej: pomalowana na złoto modelka ma tablicę rejestracyjną w miejscu ust. Jeśli szukamy bożka, który symbolizowałby powojenny Zachód – to właśnie go mamy.
Nie ma znaczenia, czy „Spectre” okaże się dobrym czy złym filmem. Miliony widzów zawsze przyjdą do kina, by odbyć swój religijny rytuał.
© Guardian News & Media
Simon Winder jest autorem książki „The Man Who Saved Britain: A Personal History of James Bond”.
***
Spectre w liczbach
10: liczba samochodów Aston Martin DB10 zaprojektowanych specjalnie do „Spectre”
17: liczba lokowanych produktów (do marek reklamowanych w filmie należą m.in.: projektant Tom Ford, piwo Heineken, telefon komórkowy Sony, szampan Bollinger, zegarki Omega)
148: tyle minut trwa „Spectre”, najdłuższy film o Bondzie
70 tys.: liczba sprzedanych nagrań (internet i płyty razem) „Writing’s On The Wall”, piosenki Sama Smitha napisanej do tego filmu
37 mln dolarów: koszt samochodów zniszczonych na planie filmowym
300–350 mln dolarów: oto budżet „Spectre” (produkcja „Skyfall” kosztowała „tylko” 200 mln dolarów).
*
Więcej tekstów ze świata w najnowszym numerze FORUM