18 grudnia na ekrany trafi siódma część „Gwiezdnych wojen”. Ciekawość milionów fanów zostanie wreszcie zaspokojona. Twórcy sagi przeliczą zyski i wrócą do pracy nad kolejnym epizodem – bo moc i forsa zawsze będą z nimi.
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce początkujący amerykański filmowiec miał sen. Sen o szlachetnych rycerzach Jedi noszących benedyktyńskie habity, którzy mieczami jakby z neonowych rurek eliminują zło i wyzwalają Kosmos spod tyranii imperatora zaprzedanego ciemnej strony mocy. Gdy w połowie lat 70., a więc jeszcze w zamierzchłej epoce przedcyfrowej, George Lucas wyśnił ten sen, nikt w Hollywood nie wróżył mu powodzenia. Studia filmowe odwracały się plecami.
11.12.2015
Numer 25.2015