Cate Blanchett gra tak, jakby każda rola przychodziła jej bez wysiłku. Ale to nieprawda, bo słynna aktorka na planie „poci się jak mops”.
Przychodzę na umówione spotkanie o pół godziny wcześniej, ale i tak dyskretna hotelowa biblioteka nie jest już pusta. Siedząca na podłodze filigranowa blondynka jest zajęta pochłanianiem talerza brokułów. Na nosie ma okulary w różowych oprawkach, bose stopy wsunęła pod niski stolik do kawy. Gdy otwieram drzwi, podnosi na mnie nieco nieprzytomne spojrzenie. – Nie poczęstuję cię brokułami, bo już wszystkie zjadłam – oznajmia radośnie.
20.12.2015
Numer 26.2015