Czy demokracja jest zagrożona?
Zygmunt Bauman: Mamy kryzys demokracji. Jesteśmy przekonani, że nasi przywódcy są nie tylko skorumpowani i głupi, lecz także nieudolni. Działanie wymaga władzy, zdolności do przeprowadzenia pewnych rzeczy. Po to właśnie potrzebujemy polityki, to ona pozwala nam podjąć decyzję, co należy zrobić. Ale mariaż władzy i polityki w państwie narodowym właśnie się rozpadł. Władza uległa globalizacji, tymczasem polityka pozostała lokalna. Ludzie nie wierzą już w demokrację, bo ta nie dotrzymuje swoich obietnic. Widać to choćby na przykładzie kryzysu uchodźczego: jest to zjawisko globalne, a mimo to działamy zaściankowo. Instytucje demokratyczne nie zostały stworzone z myślą o radzeniu sobie z problemami współzależności. Mamy więc do czynienia z kryzysem instytucji demokratycznych.
W którą stronę wychyliło się wahadło oscylujące między wolnością a bezpieczeństwem?
Trudno pogodzić te wartości. Jeśli chcemy więcej bezpieczeństwa, trzeba poświęcić część wolności. I na odwrót: większa swoboda oznacza mniejsze bezpieczeństwo. To odwieczny dylemat, którego nie rozstrzygniemy. 40 lat temu uwierzyliśmy, że wolność zatriumfowała i rozpoczęła się orgia konsumpcji. Wszystko wydawało się możliwe dzięki pożyczkom: kupno samochodu, domu… W 2008 r. nastąpiło przykre przebudzenie, gdy źródła kredytów wyschły. Katastrofa i społeczne załamanie, które nastąpiło potem, uderzyło szczególnie w klasę średnią, spychając ją w niebezpieczny zaułek, z którego nie zdołała się jeszcze wydobyć. Ludzie nie wiedzą, czy ich firma połączy się z inną i zostaną zwolnieni, ani co z tego, co kupili, naprawdę należy do nich. Konflikt nie rozgrywa się już między klasami, lecz między jednostką a społeczeństwem.
Mówi pan, że postęp to mit, bo ludzie nie wierzą już, że przyszłość może być lepsza od przeszłości.
Znajdujemy się w fazie przejściowej między epoką rzeczy pewnych a czasem, gdy stare sposoby przestały już działać. Nie wiemy, co je zastąpi. Eksperymentujemy z nowymi metodami. W Hiszpanii Ruch 15M (15 maja, nazywany także ruchem oburzonych) zakwestionował stary porządek, ludzie przejęli ulice i próbowali zastąpić procedury parlamentarne pewnego rodzaju demokracją bezpośrednią. Ale nie trwało to długo. Polityka oszczędności będzie kontynuowana, nikt jej nie zdoła powstrzymać.
Przekonuje pan, że ruchy takie jak 15M czy Occupy wiedzą, jak uprzątnąć drogę, ale nie potrafią zbudować nic solidnego. Przez chwilę ludzie zgromadzeni na ulicach odkładają na bok to, co ich dzieli, i jednoczą się wokół wspólnego celu. Jeśli z celem tym wiążą się negatywne emocje, np. gniew, tym łatwiej o sukces. Lecz eksplozje mają to do siebie, że są potężne, ale krótkotrwałe.
Ale w Hiszpanii Ruch 15M przyczynił się do pojawienia nowych sił politycznych. Zamiana jednej partii na drugą nie jest rozwiązaniem problemu. Ten tkwi bowiem w tym, że partie się mylą i nie kontrolują biegu spraw. Kłopoty Hiszpanii są częścią globalnego problemu. Myślenie, że taki problem można rozwiązać na krajowym podwórku, jest błędne.
Zamiana jednej partii na drugą nie jest rozwiązaniem problemu
Jest pan sceptycznie nastawiony do mediów społecznościowych i „fotelowego aktywizmu”. Mówi pan, że internet ogłupia nas tanią rozrywką. Czy sieci społecznościowe są nowym opium dla mas?
Różnica między społecznością a siecią społecznościową jest taka, że do tej pierwszej należymy, a druga należy do nas. Czujemy, że mamy nad nią kontrolę. Możemy dodawać lub usuwać znajomych, jak tylko chcemy. Kontrolujemy osoby, z którymi chcemy być kojarzeni. W rezultacie czujemy się lepiej, bo samotność i porzucenie jest jednym z największych lęków w naszym zindywidualizowanym świecie. Dodawanie lub odejmowanie przyjaciół w sieci jest tak łatwe, że ludzie gubią gdzieś prawdziwe umiejętności społeczne, które są niezbędne na ulicy, w pracy, w tłumie, z którym musimy nawiązać sensowną interakcję. Papież Franciszek, który jest wielkim człowiekiem, udzielił pierwszego wywiadu po wyborze Eugenio Scalfariemu – włoskiemu dziennikarzowi deklarującemu głośno, że jest ateistą. To był znak, że prawdziwy dialog polega na rozmowie z tymi, którzy nie wierzą w to samo co my. Media społecznościowe nie uczą nas dialogu, bo w sieci tak łatwo unikać kontrowersji. Większość ludzi wykorzystuje media społecznościowe nie do tego, by się jednoczyć i poszerzać horyzonty, lecz by wykroić sobie bezpieczną niszę, gdzie słychać jedynie echa ich własnego głosu, gdzie w lustrze widzimy tylko własne odbicie. Media społecznościowe są pożyteczne, dostarczają przyjemności, ale są zarazem pułapką.
El País
***
Zygmunt Bauman (ur. w 1925 r.), wybitny polski socjolog od wielu lat mieszkający w Anglii, gdzie wykładał socjologię na uniwersytecie w Leeds. Po niemieckiej agresji w 1939 r. uciekł wraz z rodzicami do ZSRR. Po wojnie wrócił do Polski, z której wyemigrował do Anglii w 1968 r. po antysemickiej nagonce rozpętanej przez komunistyczne władze, w wyniku której stracił posadę wykładowcy. Jest twórcą koncepcji płynnej nowoczesności – tak określa naszą epokę „w której wszystkie porozumienia są tymczasowe, ulotne i ważne tylko do odwołania”. Jego prace na temat nierówności oraz krytyka współczesnej polityki, która nie realizuje już oczekiwań społecznych, były chętnie wykorzystywane m.in. przez hiszpański ruch oburzonych.