Czy historyczna wizyta Baracka Obamy to gwóźdź do trumny kubańskiej rewolucji? Niekoniecznie.
Miałem 12 lat, gdy na lekcji geografii we wschodnioniemieckiej szkole po raz pierwszy usłyszałem o Kubie. Na wiszącej w klasie mapie świat był podzielony na kraje czerwone i niebieskie. Na czerwono zaznaczono obóz socjalistyczny, na niebiesko – kapitalistyczny. Kolorowi czerwonemu udał się nawet skok przez Atlantyk. Nauczyciel z dumą pokazywał nam malutką plamkę: to była Kuba. Tam żyli nasi socjalistyczni bracia. Później ta czerwona plamka była stale zagrożona.
01.04.2016
Numer 07.2016