W Rumunii nikt już nie pali czarownic na stosach. Wiedźma, wróżka oraz znachorka to dziś szanowane – i dochodowe – zawody.
AP/East News
Wiedźmy dbają o scenografię. Kasnadra Minca używa w rytuałach gipsowych dłoni rodem z horroru.
Stara wiedźma wyciąga płonącą miotłę z ogniska i wznosi ją ku niebu, przywołując złe moce. – Niech ta przebrzydła małpa cierpi wieczne męki, a jej dusza niech gnije w piekle! – krzyczy piskliwym głosem, wymachując wiązką badyli. Wokół sypią się snopy iskier. Ta scena nie rozgrywa się na podmokłych moczarach ani w leśnych ostępach, lecz w samym sercu Bukaresztu. Brăţara Buzea od ponad 30 lat przyjmuje w swoim schludnym domku nieszczęśliwych kochanków, zranionych małżonków albo ambitnych polityków z deficytem społecznego zaufania.
24.05.2016
Numer 11.2016