Artykuły

Dostać kulką w Acapulco

Acapulco – ostatni urlop w życiu

Numer 14.2016
Stan wojny w stanie Guerrero. Z pospolitą przestępczością na plażach Acapulco znacznie lepiej od żołnierzy Sił Zbrojnych Meksyku radzą sobie „żołnierze” narcos. Stan wojny w stanie Guerrero. Z pospolitą przestępczością na plażach Acapulco znacznie lepiej od żołnierzy Sił Zbrojnych Meksyku radzą sobie „żołnierze” narcos. AFP / EAST NEWS
W słynnym kąpielisku bandyci sieją panikę na plażach. Nawet bossowie narkotykowych karteli nie czują się tu bezpiecznie.
Studio Forum
Na oczach turystów 40 gangów walczy między sobą o wpływy. Miasto ma najwyższy wskaźnik zabójstw w Meksyku.AFP/EAST NEWS Na oczach turystów 40 gangów walczy między sobą o wpływy. Miasto ma najwyższy wskaźnik zabójstw w Meksyku.

Ta brutalna scena na zawsze zapadnie w pamięć kanadyjskich turystów, którzy w kwietniu br. wpadli na kilka dni do Meksyku, by złapać trochę słońca. W środku dnia trzej mężczyźni idą po piasku na gorącej plaży Tamarindos. Ich pstrokate sportowe koszulki i nowiuteńkie buty w jaskrawych fluorescencyjnych kolorach zwracają uwagę i zdradzają, z kim mamy do czynienia. Drobni handlarze zwijają stragany i czmychają. Jednak tym razem gangsterzy nie przyszli po nich. Zbliżają się do małego stoiska na plaży i ze stoickim spokojem otwierają ogień do właściciela.

Ten nieszczęśnik od wielu lat zajmował się drobnym handlem i wynajmem leżaków, ale teraz żarty się skończyły. Zapłacił głową, bo się nie zgodził uiścić mafijnego „podatku” – albo, co gorsza, przekazał go niewłaściwej bandzie. Po egzekucji zabójcy odchodzą spokojnym krokiem, nawet nie spoglądając w stronę sparaliżowanych ze strachu plażowiczów wyciągniętych na ręcznikach kąpielowych. To niebywała bezczelność, nawet jak na meksykańskich gangsterów. Skrytobójca, który w styczniu w podobny sposób sprzątnął obnośnego sprzedawcę koszulek na plaży Carabalí, uciekł skuterem wodnym. Ci bandyci byli jednak najwyraźniej przekonani, że nie mają się czego bać.

Pięć trupów dziennie

Turystów przybywających do Acapulco już na lotnisku witają sceny jak z filmu wojennego. Sklepy pozamykane na głucho, na każdym kroku widać policjantów i uzbrojonych po zęby żołnierzy. Stan Guerrero stał się polem bitwy bossów narkotykowych. W Acapulco mnóstwo gangów walczy o kontrolę nad poszczególnymi osiedlami czy kwartałami domów i prawo ściągania haraczy. Wymiar sprawiedliwości szacuje, że w mieście działa obecnie 40 gangów.

Bilans jest przerażający: w ciągu ostatnich 15 miesięcy w Acapulco zamordowano blisko 1300 osób. Sytuacja stale się pogarsza i w tym roku statystyki mogą być jeszcze bardziej tragiczne. A przecież miasto już teraz notuje najwyższy wskaźnik zabójstw w Meksyku (wśród miast liczących powyżej 100 tys. mieszkańców). Przy czym warto zaznaczyć, że mowa tu jedynie o oficjalnych statystykach. Lokalni dziennikarze twierdzą, że co najmniej drugie tyle ofiar jest po cichu grzebanych przez rodziny, które nie chcą odpowiadać na niewygodne pytania policji.

Po egzekucji zabójca filmuje trupa i świadków. Żeby nikomu nie przyszło do głowy donosić

Tylko w okresie świąt wielkanocnych, gdy do miasta przyjeżdża najwięcej turystów, naliczono oficjalnie 38 ofiar. W rzeczywistości mogło ich być ponad 60. – Zdarza się po pięć, sześć zabójstw dziennie. Kiedy śledczy są zajęci w innym miejscu, krewni ofiar mają czas na usunięcie zwłok i zatarcie śladów – opowiada jeden z dziennikarzy. Nie warto chyba dodawać, że po strzelaninie nie znajdą się żadni naoczni świadkowie. – Policja nawet nie próbuje przesłuchiwać świadków. Nikt nie ma ochoty opisywać morderców! Śledztwa polegają tylko na zabezpieczeniu śladów i kończą się sporządzeniem protokołu, którego i tak nikt nie przeczyta. W rezultacie wykrywalność zbrodni w Acapulco wynosi zaledwie 3,3 procent – mówi.

Tę bojaźliwość świadków łatwo wytłumaczyć. Gangsterzy mają rozbudowaną siatkę informatorów wśród ulicznych sprzedawców, pracowników hoteli czy nawet sprzedajnych policjantów. Nierzadko się zdarza, że po egzekucji zabójca filmuje trupa i świadków. Takie zdjęcia trafiają do internetu (czasem jeszcze przed przyjazdem policji), by zastraszyć ludność.

Jak to się stało, że słynny kurort zmienił się w rzeźnię? Acapulco przeżywało złoty wiek w latach 50. XX w., gdy hollywoodzkie gwiazdy chętnie się pokazywały na nadmorskiej alei Costera. Elizabeth Taylor wzięła tam jeden ze swoich rozlicznych ślubów, a John i Jackie Kennedy spędzili w tych stronach miesiąc miodowy. Jeszcze kilka lat temu miasto było ulubionym celem wypraw amerykańskich studentów: w trakcie wiosennych ferii pojawiało się tu nawet 30 tys. młodych ludzi chętnych, aby ostro imprezować przez cały tydzień. Dziś połowa dużych hoteli i butików przy Costerze jest zamkniętych. W porcie nie widać wycieczkowców i luksusowych jachtów. Zlikwidowano większość połączeń lotniczych ze Stanami Zjednoczonymi, bo mało kto chce tam latać.

Meksykańskie władze mają trudności z zapewnieniem bezpieczeństwa nawet w wydzielonych strefach turystycznych. Gangi o dumnych nazwach (jak „Mściciele ludu” albo „Komandosi diabła”), które się mnożą w biedniejszych dzielnicach, zawzięcie rywalizują o strefy wpływów. W walce o zyski z haraczy, handlu narkotykami, porwań i rozbojów nie cofają się przed niczym. Coraz częściej przenoszą swoje brutalne metody działania poza granice ubogich dzielnic. Wciąż jednak głównymi ofiarami są biedacy: rybacy, drobni handlarze, rzemieślnicy czy taksówkarze zmuszeni płacić prześladowcom po kilkadziesiąt peso.

Kto wymiecie śmieci?

Anarchia w Acapulco zaczęła irytować nawet… meksykańskich mafiosów. W okolicach miasta krzyżują się interesy co najmniej pięciu wielkich karteli narkotykowych, które prowadzą uprawy maku w ostępach Sierra Madre. Ich strategicznym celem jest zdobycie kontroli nad portem, by wyprawiać stąd w świat heroinę wytwarzaną w tajnych laboratoriach ukrytych w głębi dżungli oraz sprowadzać do Meksyku urządzenia i odczynniki chemiczne potrzebne do jej produkcji.

Brutalna przestępczość panująca w Acapulco, pociągająca za sobą upadek turystyki, zaczęła psuć interesy kartelom. Dlatego z inicjatywy klanu z Sinaloa zajęły się one „oczyszczaniem” miasta. Na oczach zdumionych władz narcos wprowadzili godzinę policyjną w najniebezpieczniejszych dzielnicach! Kto nie uszanuje zakazu łażenia nocą po mieście, może dostać kulkę w łeb albo nawet zostać skrócony o głowę.

Szefowie karteli pokazują w ten sposób, że nie zamierzają się patyczkować z członkami lokalnych gangów, których nazywają po prostu „basura” (śmieci). Co ciekawe, takim samym określeniem często się posługują prokuratorzy i stróże prawa. Mieszkańcy Acapulco ze zdumieniem obserwują to porozumienie ponad podziałami i zadają sobie pytanie, kto sprawniej posprząta w ich mieście.

Le Monde, Paris Match

08.07.2016 Numer 14.2016
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną