Adepci starożytnych hinduskich zapasów żyją w spartańskich warunkach, walczą w brudzie i poddają się morderczym treningom. Ale ta sztuka walki jest źródłem siły, dumy i tożsamości.
Otwarte drzwi wpuszczają do stuletniej sali treningowej wąski snop światła. Dwaj olbrzymi mężczyźni przechodzą po kamiennej posadzce, wygładzonej pyłem i potem całych pokoleń zapaśników, do obniżenia wypełnionego ciemnoczerwoną gliną, która chrzęści pod stopami jak piasek. W pomieszczeniu panuje prawie całkowita ciemność. Mężczyźni pochylają lekko głowy przed ołtarzykiem Hanumana, hinduistycznego boga małpy, patrona ich starodawnej dyscypliny. Jeden poprawia przepaskę, bo zaczepiła mu się przy biodrze; drugi sięga po garść sypkiej gliny i rozsmarowuje na piersi.
19.08.2016
Numer 17.2016