Kiedy prezydent Filipin Rodrigo Duterte obrzucił stekiem wyzwisk Baracka Obamę, nie spodziewał się, że szybko przyjdzie mu za to słono zapłacić. Duterte obiecał w kampanii wyborczej, że wszystkich kryminalistów i narkomanów wystrzela. Powołał szwadrony śmierci, które bez wyroku zamordowały już około 2400 ludzi. Przed spotkaniem z Obamą Duterte oświadczył, że nie ma zamiaru wysłuchiwać krytyki pod adresem swojej kampanii. – Musisz mieć respekt, a nie rzucać słowa na wiatr – powiedział, trzęsąc się nieomal z gniewu.
16.09.2016
Numer 19.2016