„Wołyń” Smarzowskiego to mina podłożona pod fundament dobrych stosunków Warszawy i Kijowa – pisze ukraińska prasa.
Było jasne, że ktoś w końcu weźmie się za ekranizację tragicznych wydarzeń na Wołyniu. W komunistycznej Polsce były tematem tabu, a nawet w Polsce demokratycznej filmowcy obchodzili go wielkim łukiem. Wreszcie podjął się tego zadania polski Quentin Tarantino – reżyser Wojciech Smarzowski, epatujący w swoich obrazach scenami przemocy, wzbudzającymi całą paletę emocji – pisze publicysta Jurij Banachewycz. Smarzowski podkreśla, że ten film jest niezbędny, aby budować mosty i dać impuls do dialogu między Ukraińcami i Polakami.
14.10.2016
Numer 21.2016