Zginąć dziś od kuli czy umrzeć jutro z głodu? Kolumbijska wieś masowo głosowała przeciw porozumieniu z FARC.
W miejscu, do którego nie da się dotrzeć samochodem, panuje zapach jak na stacji benzynowej. Tam, gdzie jak okiem sięgnąć stoi jeden jedyny budynek, sklecony z drewnianych desek i liści palmowych, leży pięć worków cementu. W miejscu, gdzie nie ma wody ani energii elektrycznej, stoją kanistry z kwasem siarkowym i amoniakiem. To tam, głęboko w kolumbijskiej dżungli, Fabián Ordóńez Pérez ma wytwórnię kokainy.
Jest sympatycznym 27-latkiem. Mówi cicho, powściągliwie się uśmiecha, a swoją smutną historię okrasza od czasu do czasu subtelnym żartem.
28.10.2016
Numer 22.2016