Szkoły rodzenia to już nic nadzwyczajnego –w Korei Południowej przybywa „szkół umierania”. Aby nauczyć się doceniać życie, klienci aranżują własną śmierć. Przychodzą na naukę na pół godziny przed południem i zaczynają od przeglądania pośmiertnych fotek. Potem następuje 15-minutowa lekcja pisania testamentu oraz 10 minut ćwiczeń składania ciała do trumny. Gdy nad kursantem opadnie wieko, salę zalewa błękitne światło, a z głośników dobywają się stosowne dźwięki muzyki, zupełnie jak w supermarkecie.
28.10.2016
Numer 22.2016