Czyżby Bóg narodził się w Arabii Saudyjskiej? I to jako bożek wulkanu? Izraelscy archeolodzy wstrząsnęli nie tylko nauką.
Duchy opiekuńcze wulkanów są porywcze i skore do gniewu. Od Hawajów po Indonezję te wyrzutnie magmy uchodziły od niepamiętnych czasów za trony popędliwych mocy. Kowal Hefajstos krzesał iskry w Etnie. Ducha, który zawładnął japońską górą Fudżi, przebłagiwano już w roku 27 n.e., stawiając mu świątynie. Z Bogiem chrześcijan sprawy najwidoczniej mają się podobnie. Co prawda, główny bohater Biblii przeszedł długi, religijno-filozoficzny proces uszlachetniający, jednak w swej oryginalnej postaci ze Starego Testamentu wydaje się dość impulsywny.
21.12.2016
Numer 26.2016