Artykuły

Proszę państwa do schronu

Stolica Rosji, jakiej nie znamy

Numer „Świat i ludzie 2017”
Większość schronów wynajęto na sale fitnessu, warsztaty, sklepy z częściami zamiennymi, inne popadają w ruinę. Większość schronów wynajęto na sale fitnessu, warsztaty, sklepy z częściami zamiennymi, inne popadają w ruinę. Sputnik / East News
W trybie pilnym rozpoczęto inwentaryzację podziemnych obiektów Moskwy. Na wypadek wojny atomowej.

Odbyły się zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia obrony cywilnej, telewizja nadała serię reportaży o gotowości Moskwy do przyjęcia uderzenia jądrowego. Moskwianie zaczęli się zastanawiać, dokąd skierować kroki, jeśli wybuchnie wojna i ogłoszony zostanie alarm.

– Na fali psychozy zaczęły się telefony. Ludzie pytali: „A gdzie w naszej dzielnicy są schrony? Czy można tam nocować? A  żywność jest? Czy trzeba mieć odzież ochronną?”. W dzielnicy Kuźminki widziałem rozklejone na blokach ogłoszenia: „W związku ze spodziewanym atakiem atomowym ze strony nieprzyjacielskich państw w naszej dzielnicy rozpoczęto budowę podziemnego schronu.

Aby przyspieszyć prace, prosimy o przekazanie 500 rubli”. Na ogłoszeniu widniał konkretny adres. Obiekt należący do MSW, bunkier co się zowie. Zaniedbany od lat. Ma się rozumieć, nikt tam nic nie buduje, ale pieniądze jacyś spryciarze wyłudzają – opowiada Michaił Sawkin, szef Centrum Badań Podziemnych OSTROB, w rozmowie z opozycyjną „Nową Gazetą”.

Albo biznes, albo fitness

Sawkin przysiada koło starego zardzewiałego urządzenia wentylacyjnego. Światło latarki błąka się po ścianach podziemnego schronu. W latach 70. XX w. był tu magazyn konserw zakładów Sierp i Młot. Dzisiaj te zapasy do niczego się nie nadają, stal zardzewiała, żywność się zepsuła. Każde z pomieszczeń to oddzielna warstwa archeologiczna. Górny poziom, przy schodach, ukochali sobie miejscowi pijacy.

Na stopniach stoją butelki po tanim balsamie żurawinowym. Niżej schodzą ci, którzy lubią miejskie gry terenowe. W bardziej oddalonej salce pod ścianą stoją trzy skrzynki i ławeczka ze świecznikami, pod którą leżą strzykawki i puste ampułki. To miejsce spotkań narkomanów. Na ścianach napisy wykonane przez anarchistów: „Wolność ludom, śmierć imperiom!”. Gumową łódkę i wiosła porzucono tu najwyraźniej po powodzi – dziesięć lat temu woda zalała schron. Obok jakiś włóczęga zostawił buty bez zelówek.

– Na kable można nie zwracać uwagi, i tak nie ma prądu. Tu stoją baki na wodę, a te drzwi mają wytrzymać falę uderzeniową. Schron przeznaczony jest dla stu osób. Został zbudowany w latach 50. Obecnie nie nadaje się nawet do uzdatnienia. Tak wygląda większość moskiewskich schronów. Ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych część obiektów wyremontowało, wyposażyło w nowoczesne systemy wentylacyjne, doprowadziło wodę, wstawiło łóżka polowe. Wielkie bunkry są w stanie pomieścić po kilka tysięcy ludzi. Byłem w takim schronie przy ulicy Uchtomskiej – fantastycznie to wygląda. Ale większość wynajęto na sale fitnessu, warsztaty, sklepy z częściami zamiennymi. Albo popadają w ruinę, tak jak ten. – Sawkin zna te zakamarki jak własne pięć palców.

W Moskwie są setki takich schronów. Ministerstwo twierdzi, że przeprowadziło inwentaryzację, ale na jego stronie internetowej nie ma żadnej mapki ani nawet listy schronów. Sawkin twierdzi, że unowocześnione obiekty znajdują się np. w dzielnicy Czertanowo czy Południowo-Zachodniej. – Tam jest całe podziemne miasto, z ulicami, zaułkami, labiryntami. Kilka pięter. Jak na Krymie w sztabie Floty Czarnomorskiej.

Jest jeszcze taki punkt w dzielnicy Ramienki, odpowiada za niego Federalna Służba Bezpieczeństwa. W pobliżu Dworca Pawieleckiego zachowała się taka budowla jeszcze z lat 30. Koło stacji metra Aeroport bunkier przeciwatomowy wynajmowany jest jako powierzchnia magazynowa. To gigant, około 3,3 tys. mkw. – opowiada.

Jak trwoga, to do metra

Dlaczego właśnie teraz w Moskwie postanowiono zrobić porządek w tych schronach? – Ćwiczenia, testy, treningi. Banalna profilaktyka. Rekonstrukcja przeprowadzana jest po to, by można je było wykorzystać do różnych celów. Niekoniecznie jako schrony. Można wynajmować takie powierzchnie do celów komercyjnych. Mogą tu być parkingi – wyjaśnia Sawkin.

Ministerstwo zakomunikowało, że inwentaryzacja pomoże „zaplanować schronienie dla stu procent mieszkańców miasta”. Jednak zdaniem Daniły Andriejewa, dyrektora firmy Specgeoprojekt, nawet gdyby uzdatnić i połączyć wszystkie bunkry Moskwy, to można w nich rozmieścić 50–100 tys. ludzi, a w stolicy mieszka około 12 milionów. Mało tego: miasto nie ma funduszy na opłacanie stałych dyżurów osób odpowiedzialnych za stan bunkrów czy ochrony, która dbałaby o bezpieczeństwo. – Największym schronem Moskwy jest metro – przypomina Sawkin.

– Miasto jest ogromne, w razie uderzenia atomowego żadne schrony ludności nie uratują. A w czasie bombardowań bronią konwencjonalną pod ziemią można przeżyć dwa, trzy dni. Mieszkańcy i tak maja dość innych zmartwień niż bunkry czy atak jądrowy.

Na podst. Nowaja Gazieta

***

Wielkie manewry

Słowa „wojna”, „armia”, „obrona” często powtarzają się w rosyjskim przekazie medialnym. Widz systematycznie jest karmiony obrazkami z ćwiczeń wojskowych na lądzie, morzu i w powietrzu, korespondencjami z Syrii wysławiającymi wyczyny rosyjskich lotników wspierających Baszara al-Asada, relacjami z wręczania orderów za zasługi bojowe. Tworzy się atmosferę „oblężonej twierdzy” – media opowiadają o zagrożeniach ze strony nieprzyjaznego świata. Jako główny przeciwnik wskazywany jest Zachód, przede wszystkim Stany Zjednoczone. Elementem tego przekazu jest też wprowadzanie zarządzeń dotyczących szkoleń i przygotowań na wypadek konfliktu zbrojnego. Na przykład w październiku 2016 r. władze Petersburga określiły normy żywieniowe dla mieszkańców w razie wojny (każdy ma prawo do 300 gramów chleba dziennie).

29.12.2016 Numer „Świat i ludzie 2017”
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną