Wyjeżdżałem właśnie z Saint Louis, miałem na liczniku 110 km na godzinę, gdy to się zaczęło – pisze reporter „Wired” Andy Greenberg. Chociaż nawet nie dotknąłem tablicy rozdzielczej, nawiew w Jeepie Cherokee zaczął dmuchać lodowatym powietrzem na full, zamrażając pot na mojej szyi. Potem radio przełączyło się na lokalną stację hiphopową, dudniąc mi w ucho, choć non stop wyłączałem i ściszałem do zera. Następnie uruchomiły się wycieraczki i mydlana piana zalała mi szybę.
11.01.2017
Numer 01.2017