Prawie jak Orient Express. Na południu Afryki można wsiąść do pociągu nie byle jakiego.
Na peronie pod zabytkowym zegarem tłoczy się gromada ludzi. Wśród kłębów pary buchającej ze starej lokomotywy wyłania się wysoki dżentelmen w kapeluszu. Właściciel pociągu Pride of Africa (Duma Afryki) kłania się wytwornie każdemu z pasażerów. Tragarze odbierają od nich bagaże i wnoszą je do staroświeckich wagonów wykładanych mahoniem.
Historia „najbardziej luksusowego pociągu świata” sięga połowy lat 80. Wtedy to Rohan Vos, bogaty Afrykaner, który dorobił się majątku na handlu częściami samochodowymi, kupił kilka zabytkowych wagonów.
17.02.2017
Numer 04.2017