Wśród kirgiskich koczowników do dziś przetrwała tradycja brutalnych konnych wyścigów.
Kirgiz nigdy nie zszedł z konia. Doskonale widać to w Tien-szanie, potężnym masywie górskim na pograniczu Kirgistanu z Chinami. U podnóża Niebiańskich Gór wciąż galopują stada koni, które cieszą się niemal niczym nieskrępowaną swobodą. Nieco wyżej, na zielonych zboczach, pasą się stada kóz angorskich. Kirgizi traktują swoje konie, których w tym górzystym kraju jest dwa razy więcej niż ludzi, oraz swoje kozy nie tylko czysto użytkowo. Zwierzęta te są dla nich również źródłem rozrywki, bo przecież jedną z najpopularniejszych gier w tej części świata jest ułak tartysz, czyli gonitwa o martwą kozę.
03.03.2017
Numer 05.2017