Metal jest religią
Czy katolicki ksiądz może być fanem Nergala?
W niedużej salce koncertowej trzystu fanów podryguje ekstatycznie w rytm ciężkiej, hałaśliwej muzyki. Raptem długowłosy gitarzysta przerywa solówkę. – Dobrze się bawicie? Jesteście ostro napaleni? To znaczy... oczywiście wszyscy z wyjątkiem księdza! – krzyczy. Publika parska śmiechem. Spojrzenia kierują się w stronę korpulentnego czterdziestolatka.
Ten zażywny, łysiejący mężczyzna wyróżnia się z tłumu. Na koncert przyszedł w czarnej koszulce z trupią czaszką i w koloratce pod szyją. Bertrand Monnier jest bowiem prawdziwym katolickim księdzem, proboszczem wiejskiej parafii w Dieue-sur-Meuse. Na koncert heavymetalowy nie trafił przypadkiem. Ma wiele nietypowych upodobań jak na duchownego: uwielbia grać w planszówki i oglądać filmy fantasy, a przede wszystkim jest wielkim fanem ciężkiego grania.
Diabelska kwinta
W jego przypadku głęboka wiara w Boga i miłość do muzyki metalowej od zawsze szły w parze. Już w wieku dziesięciu lat zaczął myśleć o tym, żeby zostać księdzem. Mniej więcej w tym samym czasie, będąc jeszcze w gimnazjum, zaczął słuchać Metalliki i Guns N’Roses. – Zachwyciłem się tym brzmieniem i stopniowo wciągnąłem w heavy metal – opowiada w rozmowie z francuskim tygodnikiem „VSD”. Jego zdaniem to bardzo bogaty gatunek muzyczny, który kipi niezwykłą energią. – Metal to muzyka, którą trzeba poczuć głęboko w środku.
Zamiłowanie do ciężkiego rocka nie zabiło w nim powołania. Po maturze bez wahania wstąpił do seminarium. – Raczej nie miałem problemów z nauką. Pewnie, że w przypadku kleryka zainteresowanie fantastyką i muzyką metalową jest trochę dziwaczne, ale moi profesorowie to zaakceptowali. Obecnie inni księża też rozumieją moją postawę – mówi. To samo można powiedzieć o miłośnikach heavy metalu. – Jako ksiądz zawsze byłem dobrze przyjmowany na metalowych koncertach, bo jestem prawdziwym fanem. Nie chodzę tam po to, żeby ich ewangelizować. Jeżeli jednak ktoś chce porozmawiać o Bogu, to nie ma problemu, jestem otwarty. I to się oczywiście czasem zdarza.
A przecież ten gatunek ma złą reputację. Często słyszy się opinie, że to wręcz diabelska muzyka, nierozerwalnie związana z satanizmem i neopogaństwem. Takie wypowiedzi śmieszą lotaryńskiego proboszcza. – No jasne, po wysłuchaniu paru metalowych kawałków od razu mamy ochotę zarżnąć kozę i złożyć ją w ofierze Szatanowi. Ta legenda zrodziła się z faktu, że od czasu kawałka Black Sabbath w metalu używa się dysonansowego interwału, który w średniowieczu nazywano „diabelską kwintą”. Była ona zakazana przez Kościół. Ot, i cała tajemnica.
Kiedy jeden z francuskich księży nie zgodził się odmówić modlitwy za 90 ofiar zamachu terrorystycznego w paryskiej sali koncertowej Bataclan, twierdząc, że uczestniczyły one w metalowym koncercie „zainspirowanym przez Szatana”, Monnier był na posterunku. Gdy oburzeni wierni poskarżyli się do biskupa, ten przywołał nierozważnego księdza do porządku i poprosił proboszcza z Dieue-sur-Meuse, żeby napisał artykuł do gazety wyjaśniający, czym jest heavy metal. – To mnie zszokowało, bo kilku moich znajomych było na koncercie kapeli Eagles of Death Metal. Sam też mogłem na niego pójść. Zrobiłem, co się tylko dało, aby tonować nastroje. Byłem skonsternowany, ale nie chciałem rozjątrzać tej sprawy.
Aby promować muzykę heavymetalową w swoim regionie, ksiądz Monnier i paru jego kumpli poznanych na koncertach założyli przed sześcioma laty stowarzyszenie Metal Physique. Spotkania odbywają się na plebanii. Grégory, jeden z liderów stowarzyszenia, wspomina ich pierwsze spotkanie. – Pomyślałem, że Bertrand to jakiś kawalarz przebrany za księdza. Takie rzeczy czasem zdarzają się na koncertach. Myślałem, że robi sobie ze mnie jaja, gdy oświadczył, że jest prawdziwym kapłanem.
Metal Physique ściągnęło już do departamentu Mozy niejedną popularną kapelę, m.in. chodzi o rosyjski zespół Kalevala grający „pogański folk metal o inspiracji celtyckiej”. A wideoklip grupy Akroma, grającej symfoniczny black metal, został częściowo nakręcony w kościele w Dieue-sur-Meuse i w piwnicy na plebanii. Tego sobotniego wieczora gwiazdą koncertu była z kolei niemiecka kapela Freedom Call.
Uwielbia również grać w planszówki i oglądać filmy fantasy
Nazajutrz rano, po kilku godzinach snu, francuski dziennikarz Jacques Duplessy znów spotyka księdza Bertranda. Tym razem ich drogi zeszły się jednak nie na sali koncertowej, lecz w kościele w Ancemont. Odprawiając mszę świętą, Monnier nie miał już na sobie koszulki Iron Maiden. Pod albą nosił za to t-shirt z napisem „Metal is religion”.
Wierni pytani o ich stosunek do swojego duszpasterza uśmiechają się wyrozumiale. Lokalna korespondentka dziennika „L’Est Républicain” podkreśla, że proboszcz cieszy się prawdziwą charyzmą wśród młodzieży. Ona sama też jest zadowolona z tej sytuacji, bo niezwykły ksiądz nieraz dostarcza jej tematów na artykuły. Inna sędziwa parafianka odkryła heavy metal w wieku 75 lat za sprawą Metal Physique. – W miasteczku odbywał się koncert. Poszłam z ciekawości, żeby zobaczyć, o co w tym chodzi. Byłam najstarszą uczestniczką, a wśród publiczności zauważyłam księdza. Byłam zdziwiona i zapytałam: „Co ksiądz tutaj robi?”. A on na to: „To ja jestem organizatorem”. Wydało mi się to dziwne, ale się przyzwyczailiśmy. Przynajmniej nasz proboszcz jest nowoczesny, a jego kazania mają związek z rzeczywistością. Taki ksiądz dodaje nam pary!
Kościół się zmienił?
Pasja księdza Bertranda owocuje niezwykłymi spotkaniami w parafii. Jego kumple metalowcy wyświadczają mu czasem drobne przysługi, np. prowadząc kościelne stoisko na miejskim jarmarku albo obsługując grilla podczas odpustu. Na wielu ludziach widok tych długowłosych wytatuowanych „parafian” musi robić piorunujące wrażenie. – Pewnie myślą sobie w takiej chwili, że Kościół naprawdę bardzo się zmienił – śmieje się ojciec Bertrand. A potem dodaje z większą powagą: Należy obalać stereotypy, które dzielą ludzi. Obalanie barier między ludźmi to także jeden z wymiarów ewangelii.
na podst. VSD, La Croix, L’Est Républicain