Wczoraj burmistrz, dziś prezydent, zawsze morderca. Były członek szwadronu śmierci oskarża Rodriga Dutertego.
W kryjówce panuje mrok. Zasłony są zaciągnięte, światło wpada tylko przez szczelinę. Przy ścianie warczy lodówka, obok stoi kanapa. Siedzi na niej Arturo Lascańas, który mówi, że dłużej nie jest już w stanie znieść życia w kłamstwie. Długo milczał, później wypierał prawdę. Jednak teraz musiał z siebie wszystko wyrzucić. Żyje w ukryciu, często zmienia kryjówkę. Jego relacja jest czymś więcej niż zeznaniem policjanta, który się przyznał, że był płatnym zabójcą. To, co zeznał, brzmi jak akt oskarżenia przeciw najpotężniejszemu człowiekowi na Filipinach, Rodrigu Dutertemu.
26.05.2017
Numer 11.2017