Animistyczne wierzenia, z których wywodzi się wudu, wciąż mają rzesze wyznawców w Afryce Zachodniej.
Wokół placu w wiosce Logbobo zebrały się tłumy. Po wyczerpującej pracy w polu nikt nie chce stać dłużej w palącym słońcu. Wszyscy szukają choć odrobiny cienia. Mężczyźni zbili się w hałaśliwą gromadkę pod konarami wielkiego mangowca. Milczące kobiety z dziećmi cisną się pod rozłożystym fikusem. Do grubego pnia drzewa przywiązano barana przeznaczonego na ofiarę. Kundla, który także ma iść na rzeź, uwiązano na sznurku do drzwi pobliskiej lepianki. Dookoła na gołej ziemi walają się tam-tamy.
26.05.2017
Numer 11.2017