Rozbrojeni partyzanci wrócili z dżungli do miasta rządzonego przez gangi. W Kolumbii nazywa się to społeczną reintegracją.
Cali kojarzy się z salsą i zabawą do białego rana, a przynajmniej tak reklamują miasto przewodniki turystyczne. Tutejsze życie nocne owiane jest legendą, która kusi amatorów nocnych harców nawet z zapracowanej i pochłoniętej zarabianiem pieniędzy Bogoty. Jednak starsi mieszkańcy wciąż pamiętają czasy, gdy pod koniec ubiegłego stulecia miastem trzęśli królowie kokainy – bracia Orejuela. Nazywano ich „dżentelmenami z Cali”, bo jak na handlarzy narkotyków mieli klasę i unikali zbędnego rozlewu krwi, wychodząc z założenia, że w większości wypadków wystarczy sama groźba użycia siły.
23.06.2017
Numer 13.2017