Nad Houston wzeszło już słońce i rozpoczyna się liczenie strat. Ale Ameryka ciągle nie może otrząsnąć się z szoku. Reporterom, którzy pierwsi dotarli do najciężej poszkodowanych rejonów, zabrakło słów.
Trudno pojąć, jak ogromna powódź nawiedziła Teksas i jak potężną siłę miał huragan Harvey, dopóki nie zobaczy się tego na własne oczy. A wtedy człowiek patrzy w osłupieniu.
Deszcz pada na setki różnych sposobów. Leje jak z cebra, zacina, siąpi albo kapie normalnie, ale nigdy, przenigdy nie przestaje padać. Rano, po południu, wieczorem, w nocy. Deszcz przestał tu już być zjawiskiem atmosferycznym, tylko zamienił się w osobliwy rodzaj stanu ducha, jak żałoba. Nie da się o nim zapomnieć, chyba że zapadając w sen.
15.09.2017
Numer 19.2017