Podejrzewany o morderstwa i kanibalizm Dmitrij Bakszejew z Krasnodaru był cichy i skromny, kochał zwierzęta. Wychowywał się w rodzinie zastępczej, w której nie zaznał miłości. Kiedy miał kilkanaście lat, znalazł się na ulicy bez środków do życia. Czy te życiowe porażki na starcie sprawiły, że znalazł przyjemność w zadawaniu bólu, zabijaniu, bezczeszczeniu ciał ofiar?
Tajemnica lodówki
To jedna z tych historii, które wydają się niemożliwe. A jednak. Rankiem 25 września br. w Krasnodarze na południu Rosji zatrzymano mężczyznę i kobietę podejrzewanych o zabójstwo (lub wiele zabójstw). W mieszkaniu Natalii i Dmitrija Bakszejewów znaleziono fragmenty ludzkiego ciała. Po mieście rozeszły się słuchy, że policja aresztowała kanibali, którzy mają na sumieniu nawet 30 ofiar. Komitet Śledczy uspokajał: wszystko należy skrupulatnie sprawdzić, na razie nic nie wiemy na pewno, niczego nie potwierdzamy. Niemniej goniące za sensacją media przynosiły coraz to nowe rewelacje: w lodówce podejrzanych znaleziono konserwy, słoje z roztworem soli, w których zakonserwowano ludzkie szczątki, czy też pakiety z dziwną mięsną zawartością. Być może to „przetwory z ofiar” – sugerowano. Pojawili się świadkowie, którzy twierdzili, że widzieli Natalię, jak próbowała zahandlować wykonanymi przez siebie wyrobami mięsnymi.
Podobno proponowała dostawę do lokali gastronomicznych o niewygórowanych standardach.
Policja nabrała wody w usta. Do prasy przedostawały się jednak coraz to nowe szczegóły, nierzadko całkowicie sobie przeczące. Spróbujmy zrekonstruować wydarzenia.
Dmitrij zaprasza przygodnie poznaną kobietę na wspólną zakrapianą biesiadę w plenerze. Bakszejewowie i nowa znajoma piją razem w oddalonym od ruchliwych ulic miejscu. Gdy mają już nieźle w czubie, dochodzi do ostrej sprzeczki. Natalia robi mężowi wyrzuty, jest zazdrosna o towarzyszkę zabawy. Z poduszczenia żony i z jej wydatną pomocą Dmitrij zabija kobietę, następnie tnie ciało na kawałki. Część zabiera do domu i przechowuje w wiadrze. Nazajutrz idzie do pracy – w remontowanym mieszkaniu rozkłada przyniesione fragmenty zwłok. Zabawy utrwala telefonem komórkowym. Robi sobie zdjęcie z głową kobiety. Potem – kolejne fotki z odciętą ręką. Dmitrij wkłada sobie do ust i nosa palce zamordowanej, każdy makabryczny żart uwiecznia, fotografując się na pamiątkę.
W drodze do domu, najprawdopodobniej pijany, gubi telefon. Komórkę znajdują pracujący niedaleko robotnicy. Po obejrzeniu zawartości zgłaszają znalezisko na policję.
Po pewnym czasie ta ustala tożsamość właściciela. Zdjęcia z telefonu tajemniczym sposobem wyciekają do sieci i podnoszą wśród przerażonej publiczności kolejną falę fantastycznych domysłów.
Dmitrij urodził się w 1982 roku, Natalia przyszła na świat siedem lat wcześniej. Ona przez jakiś czas pracowała jako pielęgniarka w gabinecie lekarskim przy szkole lotniczej w Krasnodarze, ale została zwolniona dyscyplinarnie za alkoholizm. On też nie mógł sobie znaleźć miejsca w życiu. Odsiedział wyrok za rozbój i kradzież samochodu. Po wyjściu z więzienia imał się prac dorywczych, pracował przy remoncie mieszkań.
Bakszejewowie mieszkali w pokoju w bursie szkoły lotniczej, w której Natalia uprzednio pracowała. Oficjalnie stracili prawo do zajmowania lokalu już rok temu za długi. Ale sprawa eksmisji ślimaczyła się. Zresztą nie mieli dokąd się wynieść. W ich pokoju często odbywały libacje, a sąsiedzi skarżyli się nie tylko na hałasy, lecz także na dziwny zapach – ni to środka dezynfekcyjnego, ni to stęchlizny.
Bo to zła kobieta była?
Dmitrij często zawierał znajomości, korzystał z portali randkowych, miał powodzenie u kobiet. Natalia nieustannie urządzała mu z tego powodu sceny zazdrości. Małżonkowie poznali się kilka lat wcześniej podczas alkoholowej imprezy u wspólnych znajomych. Dmitrij był trzecim mężem Natalii. – Natalia piła na umór, nie trzeźwiała. A Dmitrij, owszem, popijał, ale pijanego w siwy dym nigdy go nie widziałam. Cichy był, spokojny, lubił zwierzęta, szczególnie psy. Nie mogę uwierzyć, że zrobił takie straszne rzeczy. Normalny facet. Miał opinię dobrego pracownika, zdolny był – mówi sąsiadka. Śledztwo jest w toku.
na podst. lenta.ru
***
Galeria potworów
Sprawa Bakszejewów przywołała z pomroki dziejów słynne przypadki działających w ZSRR i Rosji seryjnych zabójców i kanibali.
Andriej Czikatiło, „rzeźnik z Rostowa”. Udowodniono mu 53 zabójstwa: chłopców, dziewczynek i dorosłych kobiet. Uprawiał swój zbrodniczy proceder przez kilkanaście lat. Poznawał ofiary na dworcach lub przystankach, zwabiał je do lasu, rzucał się na nie z nożem, terroryzował, usiłował gwałcić, a gdy to się nie udawało (był impotentem), mordował, a następnie bezcześcił zwłoki. W śledztwie zeznał, że agonia ofiar dostarczała mu seksualnej przyjemności. Pracował jako pedagog, miał żonę i dzieci, otoczenie opisywało go jako przykładnego ojca rodziny. Został aresztowany w 1990 roku, skazany na karę śmierci, cztery lata później stracony.
Aleksiej Sukletin, seryjny zabójca, kanibal, zabił i zbezcześcił co najmniej siedem dziewczynek i kobiet. Skazany za gwałt i kradzież, odbył karę 14 lat pozbawienia wolności, po wyjściu z więzienia mieszkał i pracował pod Kazaniem (Tatarstan). Ciała ofiar wraz z dwojgiem wspólników zjadał. Jego partnerka sprzedawała sąsiadom przetwory mięsne z ciał ofiar. Kości morderca skrupulatnie zakopywał w ogrodzie. Skazany na najwyższy wymiar kary, stracony w 1987 roku.
Aleksandr Piczuszkin, seryjny zabójca, „maniak z Bitcewa”, winien 49 zabójstw ze szczególnym okrucieństwem (46 mężczyzn, trzy kobiety). Początkowo był owładnięty manią „oczyszczenia społeczeństwa ze śmieci” i wybierał na ofiary alkoholików, bezdomnych, inwalidów. Później zabijał najbliższych znajomych (podczas przesłuchania przyznał, że jest to „szczególnie przyjemne”). Ostatnią ofiarą była koleżanka z pracy, Marina, która przed przechadzką z Piczuszkinem zostawiła synowi kartkę z jego numerem telefonu. Ślad ten pozwolił policji ustalić tożsamość zabójcy. Piczuszkin został aresztowany w 2006 roku. Skazany na dożywocie, przebywa w kolonii karnej Polarna Sowa. W śledztwie oświadczył, że jego celem było pobicie rekordu Andrieja Czikatiły i zabicie 64 osób, bo tyle pól liczy szachownica (Piczuszkin pasjonował się szachami).
Irina Gajdamaczuk, „blondynka z młotkiem”, „uralska Raskolnikowa”, zamordowała 17 starszych kobiet (to rekord wśród zabójczyń). Mieszkała w mieście Krasnoufimsk (obwód swierdłowski) z mężem i dwojgiem dzieci. Swoje ofiary nachodziła w domach, przedstawiała się jako pracownik socjalny. Zabijała młotkiem, następnie kradła. W śledztwie zeznała, że chciała zapewnić sobie środki na alkohol, których mąż jej skąpił. Wybierała na ofiary staruszki, które – jak przypuszczała – miały schowane oszczędności na pogrzeb. Drugim motywem była „nienawiść do staruch”. Aresztowana w 2010 roku, skazana na 20 lat pozbawienia wolności, odbywa karę w kolonii o zaostrzonym rygorze.
Siergiej Gołowkin, znany jako Dusiciel. Ma na koncie 11 zabójstw ze szczególnym okrucieństwem, działał w okolicach Moskwy. W dzieciństwie nieśmiały i chorowity, moczył się w nocy, rodzice „leczyli” go zimną wodą. Gdy miał 15 lat, rówieśnicy dotkliwie go pobili. Znienawidził nastolatków i gdy dorósł, postanowił się mścić. Zatrudnił się jako zootechnik, a po godzinach pracy obserwował nastoletnich chłopców (dziewczęta go nie interesowały). Ofiary zwabiał w odludne miejsca, gwałcił i zabijał. Początkowo napadał w lesie lub w pobliżu młodzieżowych obozów letnich, potem urządził sobie „gniazdko” w garażu: jaskrawe oświetlenie, haki w ścianach, na podłodze rozłożone piły, siekiery i noże. Niektórym ofiarom udało się uciec, dzięki ich zeznaniom znaleziono sprawcę. Rozstrzelany w 1996 roku, był ostatnim przestępcą straconym w Rosji przed wprowadzeniem moratorium na karę śmierci.
Michaił Popkow, „angarski maniak”. Udowodniono mu 22 zabójstwa kobiet, sam twierdzi, że ma ich na sumieniu 59. Był milicjantem. W 1992 roku wrócił wcześniej z pracy i znalazł w kuble na śmieci zużyte prezerwatywy. Żona tłumaczyła, że została zgwałcona. Żądzę zemsty na niewiernej małżonce Popkow przeniósł na inne kobiety. Jego ofiarami były głównie prostytutki oraz osoby samotnie spacerujące wieczorem ciemnymi ulicami. Proponował im podwiezienie, w lesie gwałcił i zabijał nożem lub dusił. Części zabójstw dopuścił się w mundurze, w samochodzie służbowym. Aresztowany w 2012 roku, skazany na dożywocie.
Maksim Pietrow, „doktor śmierć”, popełnił 12 zabójstw. Pod koniec lat 90. pracował jako pediatra w pogotowiu w Petersburgu. W godzinach pracy leczył dzieci, potem zabijał i okradał samotnych starszych ludzi. Wynosił z ich mieszkań wszystko: pieniądze, rzeczy osobiste, odznaczenia, zawartość lodówki. Przedstawiał się jako lekarz przysłany przez opiekę społeczną, badał przyszłą ofiarę, mierzył ciśnienie, stawiał diagnozę, robił zastrzyk z silnego narkotyku. Ograbione mieszkania podpalał, niszcząc dowody. Zatrzymany w 2000 roku, skazany na dożywocie.
Siergiej Riachowski, „rozpruwacz z Bałaszychy”, popełnił 19 zabójstw. Pierwszą ofiarą była starsza kobieta – próbował ją zgwałcić, za co został skazany na cztery lata kolonii karnej. Był upokarzany przez współwięźniów, zmuszany do praktyk homoseksualnych. Po wyjściu na wolność wybierał na ofiary właśnie homoseksualistów, a także starsze kobiety, do których czuł pociąg. Po dokonaniu zabójstwa bezcześcił ciała. Prowadził dziennik, w którym skrupulatnie opisywał ofiary i snuł fantazje o „oczyszczeniu planety” z osób z jego punktu widzenia zbędnych. W roku 1993 został skazany na dożywocie, zmarł na gruźlicę w 2005 roku w kolonii karnej.
na podst. lenta.ru