Alzacja warta jest nawet kilku tygodni zwiedzania, ale na pierwszy raz wystarczy weekendowy city break. Jeden dzień to oczywiście Strasburg, za to drugi – koniecznie – Colmar.
Malutka Alzacja leży nad Renem, na pograniczu Francji i Niemiec. Od setek lat mieszały się więc tutaj wpływy obu tak różnych kultur, a region przechodził z rąk do rąk. Ostatecznie po I wojnie światowej Alzacja stała się częścią Francji i tak pozostaje do dziś, ale wędrując wśród kamienic z pruskiego muru, czasem trudno pozbyć się zaskoczenia, że szyldy na sklepach czy restauracjach wypisano po francusku, a nie tradycyjną szwabachą. Zresztą większość mieszkańców regionu (poza grupką francuskich nacjonalistów) nie przyznaje się ani do bycia Francuzami, ani Niemcami.
27.10.2017
Numer 22.2017