Górnictwo to brudny interes, w przenośni i dosłownie. Dlatego na Filipinach rodzi się bunt.
Początkowo była to tylko jedna z tych niepozornych ran, na jakie ciągle narażeni są rybacy, gdy po ostrych krawędziach skał zsuwają się do zacumowanych w zatoce łodzi. Jednak rana na prawej stopie Wilsona Manuby coraz głębiej wżerała się w ciało. – Noga zaczęła zanikać, niczym wosk płonącej świecy – mówi chory. Lekarze musieli ją amputować, by uratować mu życie. Na protezę go nie stać. Dlatego Manuba mocno zawiązuje sznurowadła wysłużonych sportowych butów na kikucie prawego podudzia.
19.01.2018
Numer 02.2018