Takiego człowieka trudno zapomnieć. Francuski dziennikarz Hugo Domenach świetnie pamięta swoje pierwsze spotkanie z twórcą bikram jogi, przed pięcioma laty w Kalifornii. Indyjski guru miał na sobie tylko slipki i drogocenny zegarek inkrustowany diamentami. Siedząc po turecku na pomarańczowym tronie wyściełanym skórą zebry, z dumą opowiadał o swoich dokonaniach. – A wiecie, że Lady Gaga jest moją adeptką? To dzięki bikram jodze osiągnęła to wszystko – przechwalał się.

Blisko czterystu fanów z nabożną czcią wpatrywało się w guru i spijało z jego ust słowa wypowiadane z wyraźnym hinduskim akcentem.