Podczas gdy świat załamuje ręce nad tragedią Rohingjów, birmańskie wojsko metodycznie eksterminuje kolejną – tym razem chrześcijańską – mniejszość etniczną.
Gdy Tang Seng usłyszał strzały w pobliżu swojej wioski, miał dwa wyjścia: wynieść babcię na plecach gdzieś daleko albo biec po pomoc. Poprosiła, żeby ją zabił i zostawił, ale nie chciał. Wyniósł Supnę Hkaw Bu do tymczasowego obozu dla uchodźców, gdzie teraz mieszkają z rodziną. Dla kobiety jest to już piąty raz w życiu, gdy musiała chronić się przed walkami. Po dotarciu do obozu przez dwa dni nie odzywała się słowem. Mówiąc o wojnie w Birmie, zwykle myślimy o Rohingjach, ale Tang Seng i jego babka pochodzą z innego ludu.
25.05.2018
Numer 11.2018