Od kilku tygodni trwa erupcja wulkanu Kilauea na Hawajach. To, co początkowo wydawało się groźną klęską żywiołową, przez ostatnie dni jest wielką atrakcją dla turystów, którzy wsiadają na łodzie, by obserwować języki lawy spływające wprost do oceanu. Ot, wakacyjna przygoda – a jednocześnie poważny problem dla rdzennych mieszkańców, usiłujących jakoś ułożyć sobie życie pod kapryśną górą. Jak to robią – i dlaczego nie uciekają spod wulkanu – przeczytacie Państwo w następnym numerze FORUM.