Barbara Cavalazzi niekiedy zapomina, na jakiej planecie się znajduje. Astrobiolożkę i geolożkę z uniwersytetu w Bolonii spotykamy w styczniu, gdy w wysokich butach przemierza wulkaniczny teren. Nad ziemią unoszą się opary siarki i chloru, przesłaniające widoczność. Kobieta co rusz spogląda na mały przyrząd, który wskazuje, kiedy powinna założyć maskę, by uniknąć wdychania trucizn. W niektóre dni temperatura przekracza tu 50 stopni Celsjusza. A w buzujących gorących źródłach ona i jej koledzy zarejestrowali nawet 115 stopni.