Takiej katastrofy nie pamiętają nawet najstarsi alpejscy górale. Przypominają sobie tylko, że od dawna przed nią ostrzegano.
Wąska ścieżka prowadzi ostro pod górę. Już po kilku minutach marszu oddech staje się krótszy i pot zrasza czoło. Coraz ciężej podnosić nogi grzęznące w lepkim błocie. Nic, tylko westchnąć z ulgą, gdy za załomem skalnym wyłania się wreszcie wstęga asfaltu. A przecież spośród trzech szlaków wiodących do alpejskiej wioski Béroulf ten właśnie jest najmniej stromy. Miejscowi wskazują go zatem początkującym wspinaczom. Tę ścieżkę wybrała również Prisca Borrel, autorka reportażu w tygodniku „Marianne”.
03.08.2018
Numer 16.2018