Dina Proniczewa widziała we wrześniu 1941 roku, jak ginęły tysiące Żydów w Babim Jarze. Śmierć zadawali im niemieccy żołnierze. Ona sama ocalała, niemalże cudem.
We wczesnych godzinach rannych 29 września 1941 roku tysiące ludzi podążało ulicami Kijowa. Byli to Żydzi: mężczyźni, kobiety, dzieci. Zabrali wszystko, co mieli cennego, taszczyli torby i walizki. W pobliżu żydowskiego cmentarza pojawiła się nagle eskorta: mężczyźni w niemieckich mundurach, uzbrojeni, z psami na smyczy. Celem pochodu był wąwóz poza miastem – Babi Jar. W tłumie szła również 30-letnia Dina Proniczewa z rodzicami i młodszą siostrą. Zostaną „przesiedleni” – tak zapowiadali okupanci na tysiącach afiszy rozwieszonych w mieście.
12.10.2018
Numer 21.2018