Artykuły

Nieszczęście w szczęściu

Isabel Allende wspomina duchy

Numer 26.2018
„Kiedy piszę jakieś opowiadanie, to podchodzę do tej historii tak, jakby wydarzyła się naprawdę”. „Kiedy piszę jakieś opowiadanie, to podchodzę do tej historii tak, jakby wydarzyła się naprawdę”. EFE / Forum
Rodzina jest najsilniejszą więzią, jaką człowiek ma – i w dobrym, i w złym sensie. Pisarka Isabel Allende opowiada o swym życiu w rolach dorastającej dziewczyny, kobiety i matki.

W wieku trzydziestu paru lat musiała pani uciekać z Chile do Wenezueli. Pani córka Paula zmarła w wieku 28 lat na nieuleczalną chorobę, a dwoje pasierbów straciło zycie wskutek przedawkowania narkotyku. Czy kiedyś zadawała pani sobie pytanie: „Czemu spotyka mnie to wszystko?”.
Isabel Allende: Nie. Dlaczego akurat mojej rodziny zły los miałby nie tykać?

Nieraz po ciosach życiowych ludzie czują się pokrzywdzeni...
Utrata dziecka to najstarszy ból, jaki zna ten świat.

19.12.2018 Numer 26.2018
Reklama