Gwiazda wśród brytyjskich kucharzy − Jamie Oliver − to już nie jest miły kumpel z ciekawymi przepisami. To bojownik. Walczy z tłuszczem, cukrem i z Theresą May.
Główna siedziba Jamiego Olivera przypomina bardziej plan zdjęciowy niż centralę firmy. Nawet Google, mistrz organizacji miejsca pracy na kształt placu zabaw, mógłby się tu czegoś nauczyć. W opuszczonej hali fabrycznej w londyńskiej dzielnicy Islington pracownicy gawędzą przy barze nad filiżanką espresso. Na obiad będzie zupa z dyni z ogrodu szefa. Za barem otwiera się coś w rodzaju gigantycznego salonu: kilimy, stare, klubowe fotele, duńskie sofy z połowy zeszłego wieku. Gości serdecznie witają młode kelnerki w etnicznych strojach.
19.12.2018
Numer 26.2018