45 stopni w cieniu? To znaczy, że instalacja świetnie działa! Polski artysta ścina białko widzom w deszczowym Londynie.
Na zalanym słońcem wybrzeżu na południe od Walencji wysoka koścista postać wychodzi zza rogu i idzie w moją stronę. Po chwili rozpoznaję: to Mirosław Bałka. Prowadzi nas do restauracji, w której tłoczą się niemieccy emeryci. Ubrany na czarno od stóp do głów Bałka wydaje się niezdecydowany i nieco nieśmiały. Zupełnie nie pasuje do tego miejsca.
Niewielu artystów tak obsesyjnie trzyma się ciemnej strony. W 2009 roku zaprosił zwiedzających Tate Modern do ogromnego kontenera, w którym panowała absolutna ciemność.
15.02.2019
Numer 04.2019