Australijskie miasteczko, skąd pochodził sprawca masakry w meczetach, przeżywa najazd dziennikarzy. Nikt nie potrafi tu wyjaśnić, czym kierował się terrorysta.
Niewielkie, 18-tysięczne miasteczko Grafton nad rzeką Clarance we wschodniej Australii dotychczas było znane tylko z festynu organizowanego w okresie kwitnienia drzew jakaranda. Wokół rozciągają się farmy, wszyscy wszystkich znają, nikt nie zamyka drzwi na klucz. Wiadomość, że 15 marca br. pochodzący z Grafton 28-letni prawicowy ekstremista Brenton Tarrant popełnił najstraszniejszą masakrę we współczesnej historii Nowej Zelandii, zabijając 50 osób w dwóch meczetach w Christchurch, wywołała szok wśród mieszkańców.
29.03.2019
Numer 07.2019